Marsz Niepodległości 2015

Za nami najspokojniejszy i największy Marsz Niepodległości jaki dotychczas się odbył.

Oficjalne wizyty kiboli Lecha w Warszawie z okazji naszego narodowego święta trzeba datować na rok 2010. Wtedy to do stolicy udały się 22 osoby. Marsz był wówczas niezbyt liczny i raczej był wydarzeniem marginalnym. Działo się wówczas jednak bardzo wiele, głównie z powodu lewackich planów zablokowania go. Ganianki, kilka starć, chaos i inne zdarzenia nakręciły spiralę i rok później zarówno Marsz się powiększył, jak i bolszewickie organizacje poszły dalej i zorganizowały blokadę legalnego Marszu pod hasłem „Kolorowa Niepodległa”. Ponadto, na zaproszenie polskich środowisk lewackich, zjechała się niemiecka antifa, która odważna okazała się tylko w momencie atakowania rekonstruatorów historycznych, a schronienie w momencie ucieczki znalazła w siedzibie „Krytyki Politycznej”. Marsz przeszedł, ale rozpoczął się od wielkiej awantury z milicją na Placu Konstytucji. W Warszawie pojawiło się wówczas kibiców Lecha, którzy brali czynny udział i stanowili trzon kibolskiej reprezentacji ponad klubowymi  podziałami. Kolejne lata to coraz większy Marsz i zanik działań lewactwa, które w roku 2013 zostało dodatkowo zaatakowane na swoim skłocie szpecącym jedną z ulic w centrum Warszawy. Stałym elementem Marszu stały się ogromne awantury z milicją i pacyfikacje dokonywane przez bezkarne i działające agresywnie służby na wszystkich uczestnikach manifestacji. My rokrocznie pokazywaliśmy się coraz liczniej, a także coraz okazalej. Tradycją stały się nasze zbiórki pod Salą Kongresową. Tam wraz ze zgodami spotykaliśmy się i formowaliśmy przemarsz. Nie inaczej było w tym roku.

MN 2015 (21)

Tegoroczna manifestacja rozpoczynała się o godzinę wcześniej niż zwykle, czyli 14:00. Naszą zbiórkę ustaliliśmy na 13:15. Do celu tradycyjnie docieraliśmy różnymi środkami transportu, najwięcej osób przyjechało prawdopodobnie baną odjeżdżającą z Poznania o godzinie 8:34, którą to proponowaliśmy jechać mobilizując się na wyjazd. Pociąg przyjechał i odjechał z Poznania z opóźnieniem, nas w nim około 300 osób, a w środku widoczne ekipy Stilonu Gorzów i Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski.  Podróż minęła bez przygód, dworce standardowo obstawione były przez milicję, na trasie w pociągu nie obyło się bez odpalania pirotechniki.

Warszawa powitała nas spokojniejszą atmosferą  niż w poprzednich latach, co wpisywało się w ogólny klimat i nastawienie przed tegorocznym Marszem. Z jednej strony wszyscy będący w poprzednich latach wiedzieli jak dochodziło do zadym, i że w przypadku tego wydarzenia wystarczy jedna iskra, z drugiej panowało powszechne przekonanie, że w tym roku będzie spokojniej. Zmiana znienawidzonej władzy, klęska postkomuny i wysiłki organizatorów stanowiły dobrą bazę pod to by Marsz przeszedł wreszcie nie niepokojony przez milicję. W tym roku co prawda powtórzyły się znane z lat poprzednich praktyki nachodzenia w domach osób wybierających się na Marsz – na przykład rapera Ptaku, który miał wystąpić na koncercie po Marszu, albo przetrzymywanie aut na trasie, którego zaznali kibice Lechii Gdańsk. Mimo to w samej Warszawie było spokojniej i mniej nerwowo niż choćby rok temu. Sił policyjnych właściwie nie było widać, na Dworcu Centralnym więcej było funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej, nigdzie też nie majaczyły znaczące siły, które w poprzednich latach stały tuż obok formującej się manifestacji i demonstracyjnie pokazywały swoją liczebność i zasoby.

Zbiórkę rozpoczęliśmy punktualnie. W tym roku nasi zgodowicze zadbali o dobrą organizację i liczby, a także gadżety, którymi wyróżniali się na tle innych ekip. My w tym roku byliśmy mniej liczebni niż zwykle – około 650 osób, ale i tak zbiórka Triady oraz KSZO zgromadziła ponad 1200 osób i była chyba największą spośród tych kibicowskich. W tej liczbie poza nami 150 osób z Narodowej Cracovii, ponad 100 z Arki Gdynia, a także około 50 osób z KSZO.

MN 2015 (22)

Tradycyjnie zajęliśmy schody i rozwinęliśmy płótna i transparenty. My przywieźliśmy flagi Ostrowa, Koła i Inowrocławia, a także główną flagę „Śmierć Wrogom Ojczyzny” z Piły. Z tego miasta przyjechało także nowe, debiutujące płótno „Pilscy Patrioci”. Poza tym pojawił się także malowany transparent przygotowany przez ultrasów parafrazujący hasło Marszu Niepodległości: „Wielkopolanie dla Polski” z naszym kolejowym herbem i przekreślonym półksiężycem.

MN 2015 (15)

Po  rozstawieniu się tradycyjnie w asyście pirotechniki odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego, a potem po również tradycyjnego zestawu okrzyków ruszyliśmy jak co roku dookoła stalinowskiego badziewia na miejsce zbiórki Marszu. Tam wbiliśmy się w tłum, który z pozoru zdawał się mniejszy niż we wcześniejszych latach. Dopełniało to wrażenia spokoju i ciszy.

MN 2015 (17)

MN 2015 (23)

Potem już tradycyjnie – powolne przemieszczanie się wraz z Marszem do miejsca docelowego – na błonia Stadionu Narodowego. Podobnie jak rok temu, szczególnie ruchliwe były boki kolumny, gdzie biegało sporo osób z różnych ekip w kominach. Amatorów mocniejszych wrażeń było jednak mniej niż rok temu. Na samym Moście Poniatowskiego doszło do kilku spięć ze Strażą Marszu, która reagowała dość sztywno i czasem sprawiała wrażenie jakby zbyt wczuła się w swoją rolę. Tak czy tak, cała energia zdała się na nic, bo nie dość że Marsz schodził w tym roku od razu z Mostu nad Wisłę i okrążał Stadion od strony rzeki, to na Rondzie Waszyngtona – arenie zeszłorocznych walk z milicją, nie było po służbach ani śladu. Gdy okazało się, że aparat represji nigdzie nie czyha ciśnienie na mocniejsze „atrakcje” wyraźnie spadło.

MN 2015 (19)

Tym razem największe wrażenie robił w końcu Marsz, który pomimo niemrawego początku okazał się największym, najliczniejszym i najbardziej okazałym w swojej historii. Lekko licząc ulicami Warszawy przeszło 150 tysięcy osób, większość z flagami, transparentami i racami. Z resztą jak manifestacja prezentowała się wizualnie najlepiej oddają zdjęcia. Merytorycznie też było ciekawie, na scenie pojawiały się coraz to ciekawsze postaci z dobrymi i porywającymi przemowami. Spore wrażenie zrobił ksiądz Jacek Międlar, wielokrotnie już szczuty przez lewackich krzykaczy za skrajne poglądy i sprzyjanie kibolstwu. Ciekawe było też przemówienie Laszlo Toroczkaia – posła węgierskiego Jobbiku i wójta Asotthalom – miejscowości najbardziej dotkniętej najazdem hordy muzułmańskiej w szczytowym okresie kryzysu imigracyjnego. To on miedzy innymi podsunął węgierskim władzom pomysł budowy ogrodzenie i muru, zapewniającego chociaż minimalne bezpieczeństwo i podstawową kontrolę wlewającej się do Europy dziczy. Po przemowie większość zgromadzonych skandowała głośno hasło Polak, Węgier – dwa bratanki! Ponownie historyczne i być może epokowe wydarzenia, niestety grożące naszej cywilizacji upadkiem, jednoczą nasze narody, ostatnie dwa, które w obecnej chwili zachowują trzeźwość umysłu i opamiętanie.

MN 2015 (14)

Po przemowach, występach muzycznych przyszedł czas gdy tłum powoli rozchodził się do domów oraz do swoich środków transportu. Marsz Niepodległości 2015 został zakończony i po raz pierwszy przeszedł bez zadym i walk z milicją. Kto był w poprzednich latach wie jaka była tego przyczyna i w sumie wśród większości osób dominowała opinia, że dobrze się stało. Lewackie burki i łże-media i tak skrytykowały manifestację określając ją jako faszystowską i rasistowską, a to dowód tego, że przesłanie Marszu przebiło sie do opinii publicznej. Marsz Niepodległości zyskał nowe życie, bez zadym nie można było pod ich pretekstem zakrzyczeć haseł manifestantów i to chyba największy zysk – Marsz Niepodległości radykalny w formie, wyraził to co czuje większość Polaków – obawę o los Polski, która może zostać zalana przez napływ muzułmańskich imigrantów oraz sprzeciw lewackiemu zaślepieniu, które napływ obcej kulturowo dziczy stara się napędzać.

POLSKA WOLNA OD ISLAMU!!!