Czarni Kaźmierz – KKS Wiara Lecha 14.09.2011
14 września miał miejsce kolejny mecz chłopaków z drużyny Wiary Lecha w Okręgowym Pucharze Polski. Tym samym była to kolejna okazja dla wszystkich fanatyków Kolejorza aby pobawić się trochę w starym, dobrym stylu – bez kamer, zakazów i z dala od aktualnych problemów. Los tym razem wskazał drużynę Czarnych z podpoznańskiej miejscowości Kaźmierz gdzie aktywnie działa FC Kolejorza. Mecz odbywał się na „obcym” boisku co oznaczało że w niemrawe, ciepłe, środowe popołudnie będzie można poczuć namiastkę wyjazdowego klimatu J Po zamówieniu odpowiedniej puli biletów i dogadaniu z lokalnym przewoźnikiem w celu podstawienia autobusów można było ruszać po kolejne 90 minut emocji które kiedyś w oczywiście zwiększonej dawce towarzyszyły nam na Bułgarskiej czy meczach wyjazdowych.
Po dotarciu na miejsce, inwazji na miejscowe sklepy i sklepiki powoli wchodziliśmy na trybunkę przy boisku w Kaźmierzu. Dookoła panował całkowity spokój, brak mundurowych (choć oczywiście nie zabrakło fotografów w cywilu), znajome twarze, pogawędki i trwało powolne zajmowanie miejsc na „sektorach”. Liczba obecnych na meczu razem z lokalną publiką, gromadą najmłodszych kiboli oraz naszą grupą szczelnie zapełniającą trybunkę wzdłuż linii oscylowała w granicach 900 głów. Wywieszamy 10 flag + 3 transparenty: Fanatyzm wbrew zakazom przygotowany przez FC Oborniki, A.C.A.B. oraz jeden przeciwko polityce rządu. Do tego jedna flaga na kiju.
Dopingujemy cały mecz według standardowego repertuaru, bardzo często wznosimy hasła antyrządowe, wielokrotnie „pozdrawiamy” też mundurowych. Zabawa na trybunach się rozkręcała, a na boisku DWL do pewnego momentu radziła sobie dzielnie i choć z każdą minutą było gorzej to chętnie widzielibyśmy taki zapał i chęć walki u przepłaconych gwiazdek które wybiegają na boiska Ekstraklasy.
Doping urozmaicamy serpentynami i naprawdę sporą ilością wszelkiej pirotechniki – ogni wrocławskich, świec dymnych, różnych rodzajów rac i achtungów które latały dosłownie wszędzie. W 2. połowie doping przybrał na sile, a gdy płonęło naraz ponad 20 rac i wybuchało coraz więcej achtungów można było poczuć się jak na Bałkanach. Race odpalane na płotku oddzielającym nas od boiska, z trybun oraz z dachu budy gdzie znajdowało się stanowisko spikerskie. Sam spiker został przez chwilę pozbawiony mikrofonu i z wielkich kolumn popłynął dobrze wszystkim znany antyrządowy okrzyk.
Oczywiście na meczu nie zabrakło zabawnych akcentów, pojedynczych okrzyków z trybun komentujących wydarzenia boiskowe i pozaboiskowe, ma też miejsce wjazd na murawę nieco podpitego Janusza, który rozbawia publikę i zostaje spokojnie wyprowadzony przez uśmiechniętego pana z prowizorycznej wiejskiej ochrony. Zdarzenie kwitujemy śmiechem, oklaskami i „Zostaw kibica…”
Po meczu drużyna podchodzi do nas i rozpoczyna się wspólne śpiewanie: „Czy wygrywasz czy nie…”, zaczęte przez piłkarzy „Zawsze i wszędzie…” i inne przyśpiewki. Po przybiciu piątek i rzuceniu koszulek żegnamy się z Okręgowym Pucharem Polski przez wjazd na murawę. Po chwili kierujemy się do wyjścia, niektórzy wsiadają do środków transportu inni zostają jeszcze chwilę w Kaźmierzu ponownie odwiedzając lokalne monopole.
Podsumowując nie tylko ten mecz jak i całą dwu-meczową przygodę Wiary Lecha w OPP nasuwa się pytanie które dla nas jest oczywistością – dlaczego nie może już być tak na stadionach ligowych?! Uśmiechnięte twarze młodych kiboli, znajoma banda na trybunach, pirotechnika, doping na spontanie – wszystko tak kiedyś oczywiste a teraz w skali mikro sprawiające ponownie małą radość w tych smutnych i szarych czasach. Nawet lokalne media oczywiście poza GóWnem i jemu podobnymi zachwycały się krótką kibolską przygodą, podobnie jak mieszkańcy Kaźmierza i inne osoby postronne. Mając w pamięci te miłe chwile miejmy i podsycajmy nadzieję że już niedługo coś się zmieni a na stadiony nie tylko w Kaźmierzu wróci to co naprawdę kochamy. Donald ty łotrze, w Poznaniu nikt cię nie poprze!!!