Górnik Zabrze – Lech Poznań, 3.06.2015
Sezon wyjazdowy zakończyliśmy klimatycznym wyjazdem do Zabrza. Tradycyjnie mogliśmy tam liczyć na gościnność gospodarzy.
Ci dołożyli starań byśmy zajęli miejsca na skraju trybuny, jedynej pozostałej ze starego stadionu. Nowy obiekt jest w budowie już od lat i niewiele wskazuje by prace szybko się zakończyły. Obserwując to na żywo mogliśmy tylko żałować, bo gdyby stadion był ukończony mielibyśmy w tym ważnym dla klubu i nas momencie konkretny wyjazd. Jednak nasza wczorajsza wyprawa też miała swój klimat. Ostatecznie w Zabrzu stawiliśmy się w liczbie 320 osób, w składzie raczej wyselekcjonowanym. W drodze na Górny Śląsk doszło do kilku przypadkowych spotkań ze zbierającym się na wyjazd do Krakowa Śląskiem, które dla wielu malinowych skończyły się utratą barw. W drodze powrotnej udało się nam także przestrzelić kilka grafów WKSu. Zanim dotarliśmy do Zabrza na mecz emocji nie brakowało także na autostradzie A4, gdzie blisko było spotkanie z inną z górnośląskich ekip. Z różnych powodów do tej rywalizacji jednak nie doszło.
W Zabrzu stawiliśmy się chwilę przed meczem. Mimo ogromnego upału i duchoty, które nie zelżały nawet o 22 staraliśmy się cały mecz dopingować kroczącą po mistrza drużynę. Przelecieliśmy właściwie cały nasz repertuar, jednak najgłośniej wychodziły krótsze okrzyki. Nie zabrakło oczywiście Jesteśmy zawsze tam, a także bluzgów, do których podłączali się zabrzanie. Dostało się milicji, Legii, a także Ruchowi. Z racji okoliczności prym wiodła przyśpiewka Jeden jest mistrz Polski, śpiewaliśmy również angielskie, Kolejorz gol, W grodzie Przemysława, Cała Polska zna i Skockie. Bardzo fajnie wychodziło również Na trybunach śpiew.
Mimo naszej skromnej liczby nasz śpiew niósł się bardzo dobrze, w czym na pewno pomagały betonowe, nieukończone, ale zadaszone trybuny nowego stadionu. Wynik na boisku układał się korzystnie, czekaliśmy więc także na korzystne info z Gdańska. Legia jednak nie przegrała i pełne świętowanie musieliśmy odłożyć na mecz niedzielny.
Wszyscy wiemy, że jesteśmy już bardzo blisko celu, jednak warto zachować trochę przezorności, bo nie takie historie futbol widział, co sami wiemy najlepiej po okolicznościach (wówczas korzystnych dla nas) zdobycia przez nas mistrzostwa 5 lat temu. Z tego względu kilkukrotnie przestrzegliśmy piłkarzy, żeby w niedzielę byli w pełni skoncentrowani i nie stosowali półśrodków. Nie zabrakło oczywiście podziękowań za walkę i imponujące zwycięstwo. Kilku zawodników rzuciło nam swoje koszulki, drużyna zbiła też z nami ‚piątki’, a Tomasz Kędziora założył kibicowską koszulkę.
Wydaje się, że po mentalnym kryzysie i marazmie w którym był ten zespół nie ma już śladu i piłkarze zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Pozostaje z taką nadzieją w niedzielę iść na stadion i dać z siebie wszystko, by po końcowym gwizdku zacząć zasłużone świętowanie. Po meczu podziękowaliśmy także zabrzanom za umożliwienie nam wejścia na stadion i powoli opuściliśmy trybuny. Powrót upłynął już bez przygód.
Więcej fot:
***
Odnośnie niedzieli warto rozpowszechniać apel ultrasów o pomoc i nie utrudnianie ich działań. Chodzi o sprawy prozaiczne typu umożliwianie swobodnego przejścia, nie szarpania i nie ciągnięcia elementów oprawy, nie przestawiania ich i słuchanie poleceń prowadzących doping.