Lech Poznań – Górnik Zabrze, 10.05.2014
Po dłuższej przerwie wróciliśmy do ligowych emocji na Bułgarską i na swoje miejsce – do Kotła, by stamtąd wspierać Kolejorza. Na meczu stawiło się 21 826 kibiców.
Powróciliśmy na Bułgarską po ponad dwóch tygodniach, a do normalności po 35 dniach. Wyjazd do Zabrza, na których pojechali nieliczni, kuriozalna decyzja Florka o zamknięciu Kotła na mecz z GTSem, mecz w Bydgoszczy, na który solidaryzując się z kibicami Zawiszy nie jechaliśmy – te trzy mecze nastąpiły po ostatnim normalnym meczu na Bułgarskiej, gdzie wspieraliśmy Kolejorza z Kotła.
W międzyczasie pojawił się kolejny wątek w sprawach pozaboiskowych – redakcja pewnej gazety przegrała proces z klubem w sprawie naruszenia dóbr osobistych Lecha Poznań, przez zakłamane wynurzenia pojawiające się na łamach tego świerszczyka. W związku z tym, na sobotnim meczu na płocie Kotła pojawił się stosowny transparent o treści: „Żytnicki, Kącki – kiedy przeprosicie za swoje kłamstwa?”, z czego nazwisko tego pierwszego wymalowane było ulubionym kolorem spedalonego gryzipiórka. Więcej pisać chyba nie trzeba, to co każdy trzeźwo myślący wiedział od dawna, potwierdził sąd i to by było na tyle, jeśli chodzi o marnowanie czasu przez pisanie o ekipie z tej skompromitowanej redakcji. Zajmijmy się tym na czym się znamy najlepiej.
Na tym meczu w Kotle znów zawisły flagi FC, grup i sekcji. Nie zabrakło pozdrowień dla kibiców, którzy przebywają obecnie w miejscu odosobnienia. Od początku meczu prowadziliśmy bardzo dobry doping. Po raz kolejny próbowaliśmy rozruszać inne trybuny, które tym razem ochoczo śpiewały z nami na dwie strony wizytówkę, a także „Lech to są Pany”. Nie zabrakło także bluzgów, na wiadome służby, do których podłączyli się fani Górnika, a także na Judasza Madeja, który w barwach kolejnego już w swojej bogatej karierze klubu przyjechał na Bułgarską zebrać zasłużoną porcję wyzwisk.
Wspomnieliśmy o gościach, którzy przyjechali w około 1000 osób, wraz z oprawą. Niestety jej elementy w postaci flag na kij i sektorówki nie zostały wpuszczone i Torcida nie mogła się u nas w pełni zaprezentować. Pomimo to zabrzanie zebrali się w narożnikowym sektorze, który dobrze oflagowali i cały mecz prowadzili dobry doping. W krótkich naszych przerwach byli słyszalni, było także widać, że cały czas dobrze się bawią.
My trzymaliśmy równy poziom cały mecz, by pod jego koniec eksplodować świetnym wykonaniem „Każdy z nas to wie”. Oby taki poziom dopingu utrzymał się już do końca sezonu.