Lech Poznań – Korona Kielce, 08.08.2015
Po pożegnaniu się z marzeniami o Lidze Mistrzów, nastał czas przestawienia się mentalnie na poziom ligowej piłki, z którego piłkarze chyba nigdy nie wyszli. Mecz z Koroną Kielce miał pokazać, czy to mistrzowie Szwajcarii byli tak mocni, czy nasi grajkowie tak słabi.
Mecz tego dnia był „szary”, zarówno na boisku, gdzie po męczarniach udało nam się zdobyć punkt (bo w obecnej formie boiskowej, to chyba tak należy definiować tę zdobycz), jak i na trybunach. Zaczynając od zatrważającej frekwencji, która wybiła się nieznacznie ponad 10000 widzów, na którą na pewno miały wpływ marna forma piłkarska, ogólna opinia o drogich biletach (na ten mecz ceny akurat były w miarę do przyjęcia), a także wakacyjny termin i potworne upały. Wszystko to złożyło się na niezbyt dobry tego dnia występ na trybunach. Odzwierciedlenie miało to również w zbiórce na oprawy, która tego dnia była bardzo skromna, a wyniosła zaledwie 3750 zł. Ludzie muszą sobie uświadomić, że im mniejsze są zbiórki, tym bardziej zawęża się pole do popisu dla ultrasów. Oprawy takie jak z Bazyleą przy Bułgarskiej, zdarzać się będą raz na rundę, a nie jakbyśmy tego chcieli, kilkukrotnie.
Goście pojawili się w 170 osób, zasiedli na piętrze sektora gości. Dobrze oflagowali sektor, wykorzystując 5 flag i wieszając je na przedniej barierce.
Niestety mecz ten, dla wielu kibiców był spotkaniem bardzo smutnym i nostalgicznym. W szczególności dla całej grupy LPU, a także wielu kibiców, którzy znali śp. Wojtka Urbaniaka „Młodego”. Nie sposób było uciec myślami od jego niespodziewanego, przedwczesnego odejścia z tego świata i tego, że nigdy nie zasiądzie już wśród nas na trybunach, które zawsze były dla niego drugą rodziną.
Wojtka wszyscy wspominać będą jako człowieka niezwykle inteligentnego, patrzącego na otaczającą nas szarą rzeczywistość, z odpowiednią dozą, jakże potrzebnego humoru i dystansu. Człowieka, który zaczynając swoją przygodę z trybunami w bardzo młodym wieku, wzbudził wśród starszych kolegów niesamowity szacunek, który wyczuwalny był nawet po tym, gdy kończył swoją czynną przygodę z ultrasowaniem. Wojtek był, jest i będzie jednym z nas, a pamięć o nim, nigdy w naszych sercach nie wygaśnie.
Młody, spoczywaj w pokoju!