Lech Poznań – Legia Warszawa, 2.05.2016

Po równo roku, zaliczyliśmy finałowe déjà vu na Stadionie Narodowym, chociaż na trybunach było nieco ciekawiej.

Po katastrofalnej jesieni z nieco uspokajającym zakończeniem, a także ponownie rozbudzonymi nadziejami na wiosnę (równie szybko zgaszonymi) stało się jasne, że mecz finałowy Pucharu Polski będzie dla nas meczem sezonu i meczem o wszystko. Sportowo przegrańcy boiskowi, wraz z dyletantami u sterów klubu mieli nóż na gardle. Ten mecz był też de facto ostatnią szansą na europejskie puchary w przyszłym sezonie. Patrząc jednak na przebieg sezonu i fatalną dyspozycję drużyny oraz katastrofalne transfery i chaos organizacyjny, ta zblazowana zbieranina nie zasłużyła na ewentualny triumf. Zasłużyliśmy jednak my, kibice, jedyne godne pochwały ogniwo w obecnym Lechu.

Jakby mało było dla nas upokorzeń, po pożegnaniu drużyny przed wyjazdem do Warszawy – gdzie miała zostać odpowiednio zmobilizowana do walki, którą nadrobi swoje sportowe braki – wypłynęło skandaliczne nagranie. Słychać na nim, jak kapitan zespołu Łukasz Trałka wulgarnie obraża jednego z kibiców uderzającego w autokar słowami: „Nie wal w ten autokar kurwa pało jebana!” Szkoda słów na ten wkład do koszulki, który podsumował tym zdaniem cały stosunek kopaczy do nas. Do tego od finału odsunięto Bille Nielsena, który jako jedyny był chyba odpowiednio nagrzany na ten wielki mecz, tłumacząc to kontuzją, ale mało kto uwierzył, że nie była to kompromitująca klub kara dla… autora feralnego filmiku. Wyruszyliśmy więc na drugi brzeg Wisły, pełni nadziei, że trudy sezonu i przykrości które nas spotkały zostaną wynagrodzone przyniesionym pod sektor w zębach trofeum, ale też wkurwieni i zawiedzeni do granic możliwości.

Przygotowania do tego meczu zaczęły się więc tradycyjnie długo wcześniej. Do dyspozycji mieliśmy w tym roku 10500 biletów, które oczywiście wykorzystaliśmy, dołączając do wejściówki okazjonalną koszulkę. Nasza liczba była w sumie trochę większa, ale tej z zeszłego roku nie udało się pobić. Poza naszą oficjalną reprezentacją na dedykowanych nam sektorach, trafiło się jeszcze trochę zakręconych osób na miejscach „neutralnych”, które jak łatwo się domyślić zdominowane były przez legionistów. Przed meczem doszło tam do kilku zatargów między bundesligowcami, coś tam działo się także na trasie, w efekcie zarówno my jak i Legia mogliśmy przyozdobić swoje podesty do prowadzenia dopingu zdobycznymi fantami.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Lech sektory (18)

Do Warszawy dotarliśmy w głównej części banami specjalnymi – w tym roku aż dziesięcioma. Siedem składów – „Kolejorz”, „Fanatyk”, „Bułgarska”, „Kocioł” „Anioła” i „Białas” – ruszyło z Poznania, zaś trzy z wielkopolskich landów – „Gród Lecha” z Gniezna, „Landy z Północy” z Piły i „Południowa Wielkopolska” ze Środy Wielkopolskiej. Podstawienie i przygotowanie pociągów przez PKP pozostawiało wiele do życzenia. Na dzień przed finałem nadal nie były dograne dwa składy, a rozkład jazdy „Białasa” został podany na ostatnią chwilę. Ta bana w ogóle była pechowa, bo w Kutnie po przedłużającym się postoju doszło do spięcia z milicją, która zgazowała niemal cały skład psikając na oślep po oknach. Pierwsza bana – „Kolejorz” – dotarła na stację Warszawa Stadion około godziny 10, z opóźnieniem spowodowanym awarią składu na kilka kilometrów przed Warszawą.

Wejście tak jak rok temu, zarówno dla osób zaangażowanych w oprawę meczu przebiegło bardzo sprawnie, zaś duża część osób z pierwszych pociągów nie spieszyła się z odbiciem biletu, przepiękny majówkowy dzień spędzając na terenach zielonych przy Stadionie Narodowym i rozpalając grilla. Warto dodać, że dzięki naszym staraniom milicja była w tym roku bardziej wycofana i zostawiła nam większą przestrzeń, w której swobodnie można było przebywać. Podobnie było po meczu, gdy bramy były otwarte i bez przeszkód można było poruszać się między Stadionem, a dworcem.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Lech sektory (22)

Na mecz dotarły oczywiście także nasze zgody, również tak jak rok temu w swoich barwach. Wszystkie trzy ekipy wsparły nas zacnie i w dobrych liczbach: Arka przybyła w 285 osób z flagą, Cracovia w 250 głów, w okazjonalnych koszulkach, z 3 flagami i transparentami z pozdrowieniami, a KSZO w 180 osób z jedną flagą i w również w przygotowanych na ten wyjazd koszulkach.

Podobnie jak rok temu, na stadionie i w jego okolicach panowała raczej senna atmosfera. Jak w ukropie uwijali się jedynie ultrasi obydwu ekip. Legioniści mieli przed meczem trochę mniej pracy, bo większość z prezentacji udało ułożyć im się wcześniej. Osoby z LPU z kolei podobnie jak przed rokiem wszystko musiały przywieźć i rozłożyć w ciągu 5 godzin, a było tego sporo.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 I oprawa (5)

Tym sposobem na początku meczu zaprezentowana została sektorówka (wymiary: 30 na 21 metrów), na której znajdował się wizerunek kibica w ciemnej kominiarce (7 odcieni kolorów szarego i czarnego) z herbem Lecha na policzku.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 I oprawa (4)

Do tego zaprezentowaliśmy transparent (115 x 10,5 metra) z wyklejonym napisem „Pociągamy za sznurki” i doszytymi dłońmi (22 na 10 metrów), do których przymocowane były sznurki, sięgające do dolnego poziomu trybuny.

Tam rozwinięte z kolei zostały dwie sektorówki przedstawiające race morskie, ustawione w rzędzie. Na odliczanie sznurki zostały pociągnięte do góry, a na czubkach malowanych rac zapłonął ogień już tych prawdziwych.

Chwilę później zapłonęła kolejna ich partia, tym razem także w miejscach poza zasięgiem sektorówek. Na górze zaś, nad transparentem i sektorówką, odpalonych zostało 40 czarnych ekranów dymnych.

Całość dopełniały granatowe kartony. Ciekawostką było, że oprawa załapała się na transmisję na oficjalnym kanale samego Prezydenta Rzeczpospolitej, Pana Andrzeja Dudy.

Przy obecności głowy państwa na meczu należy się na chwilę zatrzymać. Po pierwsze, wreszcie wybrano osobę, która wybrała się na ten mecz. Spotkanie znajduje się przecież pod patronatem Prezydenta, a po drugie, po meczu rozgorzała burza wokół gwizdów, przy powitaniu Andrzeja Dudy przez spikera. Burza ta, głownie medialna, była dużo głośniejsza niż same gwizdy, a tych większość płynęła z sektorów oglądaczy meczu, nie zaś z naszego i legijnego. Po spotkaniu zarówno my, jak i legioniści odcięliśmy się od gwizdów na Prezydenta, który po latach „bulu i nadzieji” spełnia wiele naszych kibolskich postulatów, chociażby w kwestii przywracania godności Żołnierzom Wyklętym. Dowód patriotycznej i propolskiej postawy bliskiej kibicom Prezydent dał na pogrzebie pułkownika Łupaszki, zaledwie tydzień wcześniej, dziękując nam za walkę o godną pamięć o bohaterach. Cała sprawa rzekomych gwizdów i naszego odcięcia się od nich nie ma nic wspólnego z polityk znaną z telewizyjnych przepychanek, bo dla nas powinny liczyć się tylko takie kwestie jak ta opisana powyżej, a ją obecny Prezydent spełnia w zadowalającym nas zakresie. Pohukiwania i gwizdy stały się więc tanią pożywką dla antykibicowskich środowisk politycznych i śmieci dziennikarskich jak lis, olejnik i inne postkomusze, antypolskie kurwiska, które za wszelką cenę próbują wbijać kliny i dzielić Polaków.

Tymczasem wracając do kwestii stricte kibolskich, zaraz po oprawie ruszyliśmy rzecz jasna z konkretnym dopingiem. Ten prowadzony przez Klimę i Kotarę w pierwszej połowie mozolnie się jednak rozkręcał i był chyba nieco cichszy niż rok temu. Poza oprawami, na sektorach nie zabrakło oczywiście naszego oflagowania. Na górnej barierce zamocowaliśmy „Kibolski Klub Sportowy”, „Kolejorz” i „Miasto Złą Sławą Owiane”, a nad przejściami na górnym poziomie płótna sekcji i fanklubów: Gniezna, Lubuskiego, Rataj, Owińsk i Grunwaldu oraz flaga „Ave Kolejorz”.

Poza tym, na podeście widniała szkotka LPH, w centralnym punkcie sektora flaga „Fanatycy”. Na dolnych barierkach widniały flagi grup: „YF ’98”, „UL ’01” i „e-Lech’02”, reprezentacyjna flaga „Poznań”, „Lokomotywa” oraz płótna Szwadronu Gostyń, Legionu Piła, Leszna, a także nowa flaga FC z Ostrowa Wielkopolskiego „OSW Gang”. Warto wspomnieć o dodatkach przygotowanych przez inne grupy – Śremscy Fanatycy zaprezentowali kilka flag na kij, zaś Landy z Północy stawiły się w jednakowych, okazjonalnych szalach.

Szczególny moment miał miejsce w 20. minucie spotkania. Wtedy zarówno u nas jak i u legionistów pojawiły się transparenty o jednakowej treści: „Śp. D. Dziedzic i inne ofiary milicyjnych morderców – pamiętamy! ACAB”. Obydwie ekipy przerwały również swój doping i na dwie strony zaśpiewaliśmy Zawsze i wszędzie!

Był to hołd dla wszystkich ofiar, a także głos sprzeciwu wobec milicyjnej brutalności i bezkarności, ze szczególnym wspomnieniem Dawida Dziedzica, kibica Concordii Knurów, który został zamordowany równo rok wcześniej. Ta dramatyczna wiadomość doszła do nas i całej kibolskiej Polski właśnie podczas zeszłorocznego finału.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Legia (9)

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Lech sektory (5)

Druga połowa zaczęła się spokojnie, ale spokój ten skończył się dzięki nam w okolicach 60. minuty. Wtedy to rozwinęliśmy monstrualną, malowaną i szytą sektorówkę o wymiarach 102 na 60 metrów.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 II oprawa (6)

Środek przedstawiał herb miasta Poznania z kibolską modyfikacją. Święci Piotr i Paweł, patroni miasta wyposażeni zostali w kibicowskie akcesoria – flagę na kiju i odpaloną racę.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 II oprawa (13)

Po bokach zaś doszyte były wstęgi z napisem „Typowo Poznański styl – drugiego takiego nie ma”.

Po rozciągnięciu sektorówki pod racą odpalone zostało 10 ogni wrocławskich, po czym sektorówka zjechała na dół i na sektorze zapłonęło ich prawie 800.

Część poleciała na murawę, a potem zaczęło się podsumowanie sezonu 2015/16 przez nas kiboli, bo kopacze podsumowali ten sezon kolejnym słabym meczem i straconym golem, który dał Puchar Legii.

Od momentu straty bramki na murawę co chwila leciały odpalone przez nas race, które wielokrotnie przerywały mecz. Jedna z nich drasnęła w nogę Arkadiusza Malarza, bramkarza Legii, który co warto nadmienić – odrzucił ją i kontynuował grę. Race latały w najlepsze, a my również w najlepsze wydzieraliśmy się wpadając w trans fanatycznego śpiewu. Na nic zdawały się apele i groźby spikera, interwencje stewardów i strażaków, którzy nie nadążali z usuwaniem i gaszeniem flar. Dziwiły jedynie mocne gwiazdy z sektora Legii, bo oburzeni fani piłki wygwizdali się z oburzenia wcześniej.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 koniec (3)

Pirotechniczny i wokalny pokaz skończył się po dobrych 20 minutach, kiedy sędzia w końcu mógł odgwizdać koniec meczu. Przegrany, fatalny, żałosny sezon właściwie się dla nas skończył, my w dymie przygasającej pirotechniki pożegnaliśmy kopaczyny wymownym milczeniem i pozostało nam oglądać kolejny raz fetowanie sukcesu przez znienawidzonych rywali.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 koniec (1)

Kibolskiej końcówki meczu i sezonu nikt nam jednak nie odbierze, a był to nasz wyraz wszystkiego co czujemy, frustracji, wkurwienia na to co zrobiono z naszym klubem.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 koniec (16)

Stało się to już kolejny raz – niecałe 12 miesięcy po mistrzowskiej fecie, klub jest w rozkładzie, chaosie, po upokarzającym przeczołganiu w trakcie sezonu i masie wtop oraz upokorzeń w stosunku do kibiców.

Wszystko co najważniejsze można obejrzeć i posłuchać tutaj:

LECH TO MY!

Na koniec trochę o przeciwnikach i godnych nam na trybunach rywalach. Po zeszłorocznym bledszym niż nasz występie widać było, że legioniści mocno się zmobilizowali i dobrze przygotowali do poniedziałkowego meczu. Przede wszystkim prezentowali się nieźle wizualnie – wszyscy w białych koszulkach, a także bardzo starannie oflagowali swój sektor, prezentując wszystkie swoje najważniejsze płótna plus flagi zgód.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Legia (11)

Wśród nich zabrakło Zagłębia Sosnowiec, które po konfrontacji ze Spartakiem Moskwa i mało honorowym zachowaniu ze strony legionistów zawiesiło kontakty z warszawiakami. Nie omieszkaliśmy skomentować tej sytuacji transparentem o treści: „Wasze zgody połamane – kurwy w lesie pochowane!”

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Lech sektory (16)

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Legia (10)W kontekście tej sytuacji legioniści zaliczyli też niemałą wpadkę, prezentując takie a nie inne hasło do drugiej zaprezentowanej przez siebie oprawy. Do bardzo starannie namalowanej i osadzonej w bardzo dobrym historycznym klimacie sektorówki rozwinęli transparent o treści: „Honorem legionisty zwycięstwo w walce!”Najlepiej miejscowi pokazali się za to na początku meczu. Najpierw zaprezentowali obracaną kartoniadę, której pierwsza część szału nie robiła, ale po odwróceniu ukazał się bardzo dobrze wykonany z kartonów napis „Ultras CWKS”. Cały czas kartonom towarzyszył transparent o treści: „Ludzie starej daty”.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Legia (1)

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Legia (2)

Najlepsze było jednak później, bo sektory legionistów zapełniły się żółtym ogniem i gęstym czarnym oraz białym dymem. Kapitalnie dobrana pirotechnika dała bardzo dobry efekt, a ściana dymu robiła wrażenie.

PP finał, Lech - Legia, 2.05. 2016 Legia

Warto też wspomnieć o estetycznym transparencie zaprezentowanym na koniec meczu, niestety z okazji  zdobycia pucharu przez Legię.

Ogólna refleksja kibicowska jest taka, że w poniedziałek spotkali się dwaj rywale z tej samej ultrasowskiej półki, jedyni chyba na polskiej scenie godni tego meczu i mogący sprostać jego randze, a przede wszystkim wymiarom obiektu-giganta jakim jest Stadion Narodowy.

Fotogalerie:

FOTOKOLEJORZ

Michał Skrzypczak

***

Po meczu rozpoczęło się tradycyjne oczekiwanie na wyjście. Bramy w końcu się otworzyły i tak jak to zostało wspomniane zapewniony mieliśmy swobodny przepływ miedzy Stadionem. a dworcem. Po wyjściu z obiektu powitał nas deszcz i burza, a także ładne widoki na zachodzące w tej aurze słońce przebijające się przez ciemne burzowe chmury. Sam powrót upłynął raczej spokojnie.

Po finale podniosło się ogromne larum, PZPN ustami prezesa Bońka rzucał na nas gromy, a komisja dyscyplinarna dołożyła nam drakońskie kary. Do końca tego sezonu mamy zakaz wyjazdowy na ligę, a całą przyszłą edycję Pucharu Polski plus mecz o Superpuchar, Kolejorz rozegra bez naszego wsparcia zarówno w Poznaniu jak i na wyjazdach. Do tego kara finansowa w wysokości 250 tysięcy złotych, a przyjdzie jeszcze rachunek za straty na Narodowym. Mówi się o niemal 300 tysiącach dzielonych między nas i Legię, która uszkodziła sporo krzesełek.

Mimo zakazu nie będziemy mieli zapewne problemu, by pojawić się w Krakowie i Lubinie, a kampanię zakończymy 15 maja meczem u siebie z Ruchem.