Lech Poznań – Pogoń Szczecin, 11.09.2016
Nareszcie! Za nami w końcu mecz nawiązujący do czasów gdy spotkania u siebie dostarczały emocji i satysfakcji z tego co się na nich działo.
Po wakacyjnych meczach, które toczone były w takim właśnie klimacie, trzeba było w końcu się obudzić. Dużą pracę przed niedzielnym spotkaniem wykonały fankluby, które w świetnych liczbach przyjechały do Poznania by wspierać Kolejorza.
Ich zbiórka przed meczem pod Kotłem zgromadziła grubo ponad 1000 osób, a byli to tylko ci, którzy przyjechali zorganizowanym transportem. Fanatycy z całej Pyrlandii zaprezentowali transparent o treści: „Kolejowa siła z landów wyrasta, by móc strzec bram ukochanego miasta!”
W Kotle w związku z mobilizacją landów wisiały flagi większości fanklubów. I tak na barierkach pojawiły się płótna fanatyków z: Piły, Gostynia, Gniezna, Wrześni, Koła, Kaźmierza, Środy Wielkopolskiej, Konina, Leszna, Śremu, Ostrowa Wielkopolskiego, Bnina, Wolsztyna, Owińsk, Szamotuł, Inowrocławia, Tarnowa Podgórnego, Murowanej Gośliny, Wągrowca, Kępna, Chodzieży, Budzynia, Nowego Tomyśla, Rawicza, Turku, Jastrowia i Jarocina. Na środku na dolnym płocie oczywiście wisiała flaga „Kolejorz”, na podeście „Pyrlandia”, na środku I piętra „Forever Lech”, zaś na II piętrze „Kibolski Klub Sportowy”.
***
Zanim zaczął się jednak mecz, który przyniósł ogólne odmulenie, byliśmy świadkami smutnych chwil. Szóstego września odszedł od nas śp. Grzegorz Bielawiec, oddany fanatyk i przyjaciel wielu z nas. Pożegnaliśmy go na Miłostowie w piątek, zaś jego pamięć upamiętniliśmy przed meczem minutą ciszy, transparentem i krzyżem z odpalonych rac.
Na niedzielnym meczu wspomnieliśmy także śp. Agatę Sadzak, fanatyczkę, która czterech lat dzielnie walczyła z ciężką chorobą. Transparent „Nigdy się nie poddałaś!” skierowany był właśnie do niej.
***
Nie zabrakło w Kotle także transparentów dla osób znajdujących sie po drugiej stronie muru, a także dla walczących z chorobą. Specjalny, większy transparent skierowany był także do naszego nowego trenera, Chorwata Nenada Bjelicy. „Treneru Bjelice – hoćemo borce, a ne „zvezdice”!” – ten jasny przekaz napisany w ojczystej mowie szkoleniowca brzmi po przetłumaczeniu: „Trenerze Bjelico – chcemy walczaków, a nie „gwiazdeczki”!”, co mamy nadzieję trafi do Chorwata, który podobno słynie z twardej ręki.
Oby brak sentymentów, związków z polskim ligowym bagnem i właśnie owa surowość przyczyniła się do wykrzesania z kopaczy woli walki i poświęcenia, chociaż w ułamku takiego jakie prezentujemy my, podążając za Kolejorzem i reprezentując go. Na boisku było faktycznie trochę ożywienia, na pierwszy rzut oka wyglądało to jakoś znośniej – wygraliśmy mecz, mimo początkowego rezultatu 0:1, a mecz na ławce zaczął Łukasz „pało jebana” Trałka.
Panie trenerze trzymamy kciuki, na razie jest obiecująco. Nadzieje budzą także zapowiedzi Chorwata, a także wrażenia odnośnie nas (chociaż oczywiście wiele w nich powitalnej kurtuazji): Widziałem transparent. W przerwie zapytałem piłkarzy, czy go widzieli. Powiedzieli, że nie, więc im wyjaśniłem. Bardzo lubię mieć w drużynie gwiazdy, ale muszą być to gwiazdy, które walczą przez 90 minut.[…] Będę zawsze dziękował naszym kibicom za ich doping, bo to dla nas ogromne wsparcie, które musimy szanować. Muszą być naszym wiatrem w plecy, a nie ciężarem. To, co kibice pokazali przez te 90 minut jest godne szacunku.
Wiatr w plecy dzięki przeprowadzonej mobilizacji wiał także nam – i tym razem nie chodzi tu o zjawisko meteorologiczne, które akurat wiejąc w plecy pokrzyżowało już wiele planów ultrasowskich na II trybunie – ale o werwę i odzyskiwanie radości z dopingu i życia Kotła. Wreszcie frekwencja była lepsza (na meczu zgromadziło się 17247 osób), wuchta wiary napędzała się wzajemnie do dopingu, a ten prowadziły znane z przeszłości osoby, które mimo problemów z nagłośnieniem dały rade kilkukrotnie solidnie rozkręcić śpiew. Nie zabrakło także dziczy, skakania za bary i różnych innych urozmaiceń w dopingu. O odpowiednią oprawę zadbali także ultrasi, którzy przed meczem również mobilizowali i apelowali o porzucenie klawiatury, zakończenie maruderstwa, narzekactwa, a także po prostu o przyjście do Kotła i wspieranie, naszego ciągle przecież klubu.
Na początku meczu przy śpiewanym głośno Kolejorz gol! na dolnym poziomie Kotła zapłonęło 200 sztuk żółtych ogni wrocławskich.
Doping całkiem konkretny niósł się dobrze przez cały mecz. Kocioł często starał się rozruszać inne trybuny i prowadził śpiew na dwie strony. Nie zabrakło też licznych „pozdrowień” do przyjezdnych, którzy zaprezentowali się tradycyjnie słabiutko. Mimo szumnych zapowiedzi przyjechali w skromnej liczbie 431 osób z 5 flagami, niczym się nie wyróżnili, nie byli skorzy do głośnego śpiewu, poza flagami na kiju nie zaprezentowali nic z atrakcji ultras, a także nie byli chętni do rozmów poza stadionem w drodze na mecz. Dlatego też, poza standardową porcją bluzgów, na koniec pierwszej połowy zaśpiewaliśmy paprykarzom znany przebój odzwierciedlający ich status i formę: Mniej niż zero!!!
Pod koniec meczu pozdrowiliśmy swoje zgody, ze szczególnym uwzględnieniem Arki Gdynia, z którą zgoda trwa już 20 lat. Z tej okazji sporo będzie się działo. Najpierw zapewne spotkamy się na wyjeździe w Gdańsku, potem zaś podejmujemy Arkowców w Poznaniu. O planowanych obchodach będziemy informować, na pewno będzie ciekawie. Jednym z pomysłów jest stworzenie zgodowego grafa, aby zebrać środki na ten cel zostaną wydane koszulki, które zamawiać można do czwartku.
Niestety mecz nie skończył się dla wszystkich wesoło, dobry klimat zmąciło zatrzymanie przez milicję jednej osoby za odpalanie pirotechniki. Ziomek ma się już dobrze, jest na wolności.
CHWDP!
Fotogalerie:
***
Tymczasem nie spoczywamy na laurach. Już w niedzielę wyprawa do Gdańska na mecz z Lechią, nadal można kupować bilety w Tifo. Potem wspomniany mecz z Arką w Poznaniu.