Lech Poznań – Pogoń Szczecin, 23.09.2012
Na mecz z Pogonią nie trzeba było specjalnej mobilizacji. Licznie zapowiadająca swój przyjazd ekipa ze Szczecina, powrót do Lecha i wyczekiwany debiut Piotra Reissa, czy też promocje i niższe ceny biletów – to wszystko sprawiło, że na trybunach zjawiło się w niedzielę aż 28 112 kibiców.
Mecz niestety znów w tym sezonie zaczynamy od minuty ciszy. 20 września odszedł od nas Przemo z Sarbinowa, członek Nadmorskiego FC, przez wiele lat aktywnie działający i wspierający przeróżne kibicowskie inicjatywy oraz akcje. Cały mecz w Kotle wisi również transparent poświęcony jego pamięci.
Na początek meczu w Kotle zaprezentowaliśmy oprawę, składającą się z sektorówki stylizowanej na etykietę znanego trunku, poświęconą dwudziestej rocznicy zgody łączącej nas z KSZO Ostrowiec. Sektorówkę uzupełniły machajki i kartony w barwach obydwu klubów.
Od początku spotkania Kocioł ruszył też z dobrym, głośnym dopingiem, do którego często podłączały się pozostałe trybuny. Pod koniec pierwszej połowy doping nieco osłabł, jednak w drugiej połowie nastąpiło ożywienie i długimi minutami było naprawdę głośno. Warto wspomnieć również o oflagowaniu – na płocie poza nowymi płótnami, które pojawiły się na początku obecnego sezonu wisiała również odświeżona znana flaga „W żyłach szlachetna krew, w sercu poznański Lech”. Do tego okazjonalnie na płocie wisiało płótno łączone dwóch grup, które szczególnie umacniają naszą zgodę z KSZO, czyli „Pojebani&Rozbójnicy”.
Co ciekawe, na sektorach vipowskich obecny był wojewoda wielkopolski, który jeszcze niedawno groził (idąc śladem swojego odpowiednika w województwie Mazowieckim) nam zamknięciem stadionu z powodu rzekomych naruszeń bezpieczeństwa. Mimo śmiertelnie niebezpiecznej hordy kiboli, zaryzykował jednak swoim życiem i pojawił się na stadionie. Nie pozostaliśmy obojętni na ten przejaw hipokryzji i tuskowy sługus usłyszał kilkukrotnie dosadne uwagi na swój temat, wykrzyczane przez tysiące gardeł. Bluzgów nie szczędzimy również w kierunku ochrony i stewardów, którzy ewidentnie nie mogą się pogodzić, że ich czas na trybunach minął z końce czerwcowej euroszopki. Czepianie się o flagi, próby wypraszania ze schodów kibiców z trybun wzdłuż boiska i inne przejawy nadgorliwości to ostatnie ich popisy. Póki co werbalne upomnienia ze strony Kotła studzą zapał życiowych nieudaczników, ale przykład piątkowych wydarzeń ze stolicy pokazuje, że cierpliwość kibiców ma swoje granice. Podczas meczu z Pogonią kilku nadgorliwców w kamizelkach robiło problemy FC z Murowanej Gośliny, bo przeszkadzała im mała flaga, która była powieszona poza Kotłem.
Kończąc, należy wspomnieć o paprykarzach, którzy zjawili się w liczbie 1500 osób, wypełniając górny poziom sektora gości. Jeszcze przed meczem zaczęła się tradycyjna wymiana uprzejmości. Podczas meczu widać było, że goście cały czas coś śpiewają, jednak w Kotle byli zupełnie niesłyszalni. W drugiej połowie zaprezentowali oprawę, ale do całkiem nieźle wyglądającego transparentu i licznych flag na kijach odpalili tylko pojedyncze sztuki achtungów i stroboskopów, co przekreśliło właściwie cały sens choreografii. Według ich późniejszych relacji pozostałych akcesoriów nie udało się im wnieść przez bramki. Mimo to, w niedzielny wieczór byliśmy świadkami kibicowskiego pojedynku na dobrym poziomie, z czego trzeba się cieszyć w erze zamykanych sektorów (póki co) i kolejnej fali represji które spotykają coraz więcej ekip w całej Polsce.