Lech Poznań – Videoton FC Fehérvár, 20.08.2015
Za nami kolejny mecz w europejskich pucharach przy Bułgarskiej. Po całkiem udanych meczach z FK Sarajevo i FC Basel, tym razem było już słabiej.
Trudno oczywiście porównywać poprzednie dwa mecze z tym trzecim, bo ultrasi tym razem nie przygotowali oprawy. Jednak mimo to mecz raczej był przeciętny i nie odróżniał się za bardzo od ligowego starcia z jakimś przeciętniakiem. Mimo koszmarnej postawy piłkarzy zarząd znów ustalił ceny na skandalicznym w tym kontekście poziomie, przy okazji wspominając coś o meczu pięciolecia co zakrawało na kpinę.
W tygodniu odbyła się także prezentacja dekalogu Lecha, która jednak z racji marnych wyników w tym sezonie a także zawieruchy z karami sypiącymi się od UEFY przeszła bez większego echa. Europejska futbolowa mafia nie śpi i dalej próbuje wyszukać kolejne sposoby na pognębienie polskich klubów. Tym razem delegat przyczepił się do machajki, na której widnieje emblemat znany w Poznaniu już od lat dziewięćdziesiątych. Dodatkowo przed meczem wszystkie flagi na płot zostały dokładnie obfotografowane. Patrząc pod względem kibicowskim mecze w Europie zaczynają już wszystkim zwyczajnie ciążyć. Mecze na Bułgarskiej to totalna spina o wszystko, przyczepianie się i kontrolowanie absolutnie każdego kroku i aspektu, zazwyczaj drogie bilety, a także rozczarowanie ekipą rywala. Wygląda jednak na to, że czekają nas jeszcze 3 pojedynki w Europie tej jesieni, pytanie do czego to wszystko zmierza, bo raczej do wydojenia polskich klubów ile wlezie za wydumane przejawy rasizmu i jemu podobnych wymysłów lewackich farmazoniarzy.
Sam mecz rozpoczął się od smutnej chwili – minutą ciszy uczciliśmy Jana Pieńczaka, legendarnego wiceprezesa klubu, którego opowieści mieliśmy przyjemność posłuchać z okazji 90-tych urodzin klubu w ramach spotkań z ludźmi zasłużonymi dla Kolejorza.
Potem ruszyliśmy z dopingiem zaczynając od My wierzymy. Nasz śpiew tego dnia nie powalał na kolana, chociaż druga połowa była całkiem niezła w porównaniu do poprzednich spotkań. Na uwagę zasługuje podział Kotła najpierw tradycyjny na prawą i lewą stronę, a potem na piętra. Każda ze stron wykonywała w ramach pojedynku „Kto głośniej” angielskie, przy okazji podziału nie zabrakło oczywiście przyśpiewek Fanatyczny doping i Dumą Polski.
W Kotle zawisło niewiele flag i na meczach z tak niską frekwencją taki stan rzeczy będzie zdarzał się częściej. Oflagowanie było stałe, z jednym wyjątkiem, który zasługuje na uwagę. Pierwszy raz na Bułgarskiej zawisła flaga „Polska&Węgry”, odnosząca się do przyjaźni między naszymi narodami. Poza standardowym oflagowaniem w Kotle powiewały 3 machajki, w tym ta wspomniana w kontekście pretensji delegata.
Warto też wspomnieć o ekipie w sektorze gości. Stawiło się tam 338 kibiców w tym 262 Raków Częstochowa wraz z Chemikiem Kędzierzyn-Koźle. Przyjezdni, którzy dotarli do nas z przygodami, zajęli miejsce tam gdzie fani z Bośni i Szwajcarii i zaprezentowali się całkiem korzystnie.
Wywiesili w sumie 10 flag, z czego tak naprawdę dwie porządnych rozmiarów – główną flagę ekipy kibiców Videotonu „RBD 1992” oraz fanę kibiców z Częstochowy „RKS Raków”. Goście ubrani byli w zdecydowanej większości na czarno i wizualnie prezentowali się dobrze, cały mecz też coś śpiewali, choć jak to u nas bywa najgłośniejsi byli po meczu.
***
Przed nami inauguracja sezonu Drużyny Wiary Lecha, która zacznie swój sezon w okręgówce meczem z Piastem Kobylnica. Spotkanie jutro o 16:00 w Gruszczynie, a zapraszają na nie szczególnie Swarzędzkie Ejbry, które przygotowują oprawę i przemarsz do Gruszczyna. Ten wystartuje z pętli autobusowej na osiedlu Kościuszkowców (dojeżdża tam autobus 401 ze Śródki) o godzinie 15:00. W niedzielę mecz z Piastem przy Bułgarskiej, a w czwartek widzimy się na Węgrzech.