Legia Warszawa – Lech Poznań, 15.04.2016

Za nami – oby – wstępne przetarcie przed finałem Pucharu Polski.

Rok temu, tydzień po meczu na Stadionie Narodowym czekał nas wyjazd na Łazienkowską. Pojechało na niego mniej niż 10 procent osób obecnych na finale. W tym sezonie mecz na Łazienkowskiej przypadł nam na dwa tygodnie przed walką o trofeum, a nasza liczba była jeszcze o prawie połowę mniejsza niż na ligowym meczu z 9 maja 2015 roku. Było nas dokładnie 570, a liczba ta zakrawa o żenadę. Z rozrzewnieniem można było spotykać niezapomniany wyjazd w 1200 osób, ostatni na stary stadion Legii, który miał miejsc niemal równo 8 lat temu, albo choćby którąś z poprzednich wizyt na nowej, Guantanamo Arenie.

Legia - Lech, 15.04. 2016 (15)

Obecni wczoraj w Warszawie fanatycy dotarli tam pociągiem specjalnym, który bez większych opóźnień i przygód przyjechał na Warszawę Zachodnią około 17:15. Potem wreszcie zostaliśmy zabrani za jednym razem, a nie na dwie tury, jednak szkoda, że decyzja była spowodowana naszą słabą liczbą.

Legia - Lech, 15.04. 2016 (8)

Wpuszczanie na obiekt, również z powodu naszej liczebności przebiegło bardzo szybko i mogliśmy zając miejsca na górnej części klatki dla gości.

Legia - Lech, 15.04. 2016 (2)

Tę przyozdobiliśmy siedmioma płótnami. Na boku sektora wisiała cały mecz flaga „Forza Lech”, nad wejściem brytyjka KSZO (obecnych z nami kilka osób z Ostrowca Świętokrzyskiego), a na przedniej barierce płótno Legionu Piła. W pierwszej połowie towarzyszyła jej flaga „Forever Lech”, zaś w drugiej części spotkania zawisły tam płótna grup ultras i wyjazdowa flaga „Fanatycy”.

Legia - Lech, 15.04. 2016 (5)

Niestety na flagach musiały wisieć także transparenty z pozdrowieniami dla zakazowiczów, pierwszy o treści: „Waldek, Bret, Nowak, Kotwica, Fibner trzymajcie się!” i drugi dla dwóch osób z LPU: „Grucha Fif Trzymajcie się!”

Legia - Lech, 15.04. 2016 (14)

Na sektorze machaliśmy tez flagami na kiju do dopingu, który trudno jednoznacznie ocenić. Prowadził go Klima, który starał się mobilizować nas do śpiewu co nie było łatwe, oczywiście głównie z powodu naszej liczby i zderzeniu z mocą ponad 28 tysięcy gardeł kibiców gospodarzy. Ta jednak nie porywała poza pojedynczymi zrywami i można powiedzieć, że legioniści wielokrotnie w meczu z nami śpiewali lepiej i głośniej. My staraliśmy się jak mogliśmy, kilkukrotnie udało się nam głośno ryknąć, jednak szybko ulatywało z nas powietrze i zapał.

Po meczu czekaliśmy około godziny czasu i w spokoju udaliśmy się na dworzec. Powrót również minął bez przygód.

***

Trwa wielkie finałowe odliczanie, którego zapewne pokłosiem jest nasza wczorajsza liczba. Nie wolno jednak zapomnieć, że cały czas gramy w lidze i każdy mecz musi nas mobilizować. We wtorek o 18:00 gramy na Bułgarskiej z Piastem, potem w sobotę jedziemy na kolejny wyjazd-  tym razem do Szczecina.