Polonia Bytom – Lech Poznań, 7.05.2008
Ostatni wyjazd tej rundy i sezonu wypadł nam w środę.
Miejscem docelowym był Bytom, do którego udaliśmy się w liczbie 600 osób pociągiem specjalnym. Co prawda miejscowa milicja starała się ograniczyć liczbę naszych biletów do 300, po wydarzeniach z meczu Polonii Bytom i Ruchu Chorzów, ale gospodarze się postarali i udostępnili nam bilety w kasie pod sektorem, przez co stanęło na sześciu stówach.
Wyjazd kameralny, ale z mega klimatem. Środa – dzień pracy, tydzień po majówce, w pięknej wiosennej – już w pełni – pogodzie, piłkarsko dla nas sezon praktycznie rozstrzygnięty, a my jechaliśmy przez pół Polski za naszym ukochanym klubem. W Bytomiu stawiliśmy się bardzo wcześnie – około 4 godzin przed pierwszym gwizdkiem.
Po wyjściu z dworca na stadion ruszyliśmy leniwym przemarszem, wśród klimatycznych, ale bardzo zapuszczonych bytomskich kamienic i familoków. Mimo to spora ilość zieleni, bardzo bujnie rozkwitłej i skąpanej w majowym słońcu czyniła te przemarsz bardzo przyjemnym.Pod stadionem rozsiedliśmy się na rozgrzanym betonie przed sektorem gości i czekaliśmy na wejście na obiekt. Pogaduszki, zamawianie pizzy, opalanie, można powiedzieć, że przyjechaliśmy bardziej na piknik niż piłkarski mecz, który miał zostać rozegrany tuż obok.
W końcu jednak się ogarnęliśmy i weszliśmy sprawnie na sektor. Na jego płotach wywiesiliśmy sporo flag i rozpoczęliśmy całkiem dobry doping.
Stadion Polonii, choć podobnie zrujnowany jak miasto, położony jest w ziemnej niecce, co zapewnia mu unikalną akustykę jak na „otwarty” obiekt zbudowany na wałach ziemnych.
Mecz, mimo końcówki sezonu i braku większej stawki był całkiem przyjemny do oglądania i obfitował w 6 goli, 2 dla gospodarzy i 4 dla nas, jednak 2 nie uznał nam sędzia, naszym zdaniem rzecz jasna niesłusznie.
Szczególnie emocjonująco było w końcówce, gdy w 90. minucie Przemek Pitry (który dał nam w tym sezonie już sporo radości) zdobył gola na 1:2.
Nasz sektor oszalał i wpadliśmy w fanatyczny trans, głośno śpiewając i bawiąc się. Trwało to jednak dwie minuty, bo w ostatniej akcji meczu gospodarze wyrównali i mecz zakończył się remisem. Pozostało nam podziękować piłkarzom za walkę i szykować się do opuszczenia sektora.
Na nim byliśmy jeszcze trochę trzymani, ale ciepły majowy wieczór spędzony na pogaduszkach, rozkminkach i podsumowywaniu wyjazdowego sezonu to było to co fanatycy lubią najbardziej.
Potem znów czekał nas klimatyczny marsz przez Bytom i w końcu fajny powrót pociągiem, w którym nastał dalszy ciąg podsumowań i rozkmin co wydarzyło się w tej kampanii i czeka w następnej.
Warto też wspomnieć o miejscowych którzy tłumnie przybyli na jedyną używalną trybunę na stadionie, całkiem nieźle dopingowali swój zespół i zaprezentowali oprawę składającą się z sektorówki i chorągiewek w barwach.
***
Tymczasem po kameralnym zakończeniu sezonu wyjazdowego, czeka nas pożegnanie wiosny i sezonu na Bułgarskiej, meczem z Łódzkim Klubem Sportowym. Mecz już za 3 dni, to jest w sobotę.