Ruch Chorzów – Lech Poznań, 12.03.2016
Kolejny wyjazd na Górny Śląsk za nami. Po Zabrzu przyszedł czas na wizytę w Chorzowie.
Zimno, szaro i ponuro – tak było w sobotni poranek i oznaczać mogło to tylko jedno – czekała nas delegacja na ulicę Cichą 6 w Chorzowie. Z Poznania ruszyliśmy o godzinie 14:00. Bana podobnie jak w Zabrzu została podstawiona przez PKP InterCity i tak jak 2 marca szybko przemknęła na południe Polski, bo około 18:30 wysiedliśmy na stacji Chorzów Batory. Tam, jak to w Chorzowie bywa wyszliśmy przed dworzec i ruszyliśmy pochodem na stadion. Podczas przemarszu nie zabrakło przyśpiewek i bluzgów na miejscowych.
Wejście na sektor przebiegło błyskawicznie i na około godzinę przed meczem, wszyscy byli już na sektorze. Stawiliśmy się tam w 654 osoby i powiesiliśmy 5 flag: „Fanatycy”, czarną „Lech Poznań”, nową „Pyrlandię”, a także płótna grup ultras „UL ’01” i „e-Lech ’02”.
Doping prowadził oczywiście Kotara, który za cel wziął sobie rozruszać smętną i ponurą atmosferę na tak samo ponurym sektorze gości. Zadanie karkołomne, ale w pierwszej połowie nasz doping całkiem dobrze niósł się po całym stadionie. Nie zabrakło także sporej ilości bluzgów skierowanych do miejscowych. Te były dość wymyślne i odnosiły się do wielu spraw. Kwestionowaliśmy czystość rąk i paznokci miejscowych, skomentowaliśmy także wzajemne stosunki gospodarzy ze zgodowiczami z województwa łódzkiego, szczególnie w kontekście Dnia Kobiet, a także we wszelki możliwy sposób docinaliśmy chorzowianom z racji miejsca ich zamieszkania.
Mimo bluzgów nasz doping w większości składał się oczywiście ze śpiewu sławiącego Kolejorza. Dobrze rozkręciła się nowa przyśpiewka, wrzucamy jej słowa, żeby na kolejnych meczach wyszła jeszcze lepiej:
Hej piłkarzu na boisku tym,
zapierdalaj ile w nogach sił,
Kolejowy herb na piersi,
Fani najwierniejsi,
Na zwycięstwo przyszedł czas
Lalala
To Lech Poznań ukochany,
Dla Ciebie śpiewamy, Hej Kolejorz KKS!
Lalala, hej Kolejorz KKS!
Słowa te wzięli sobie do serca kopacze, którzy wygrali kolejny mecz wyjazdowy, na którym dopingujemy ich i wywieramy swoją obecnością presję, by nie odpuszczali. Spoglądając w terminarz można zauważyć ciekawą prawidłowość – nie straciliśmy punktów na wyjeździe, gdy byliśmy w sektorze gości, od październikowego meczu z Cracovią! Jedyne porażki zaliczyliśmy w Gliwicach i Bielsku, gdzie ciążył na nas wyjazdowy zakaz. Gdy najeżdżaliśmy jakieś miasto wraz z drużyną, ta zawsze wracała ze zdobyczą punktową. Passa trwa już przez 9 wyjazdowych spotkań, za nami podbite już Florencja, Warszawa, Lubin, Szczecin, Gdańsk, Kielce, Zabrze i Chorzów, a do tego doszedł jeszcze remis w Lizbonie. Obyśmy jak najczęściej towarzyszyli piłkarzom i oby ta passa trwała jak najdłużej, a nie ma lepszego dowodu na to, jak wsparcie i presja z sektora gości wpływa na zawodników.
W drugiej połowie nasz doping nieco siadł, ale Kotara nie ustawał w wysiłkach i mimo awarii megafonów starał się cały czas rozkręcać wyjazdową zabawę. Dobrze wyszedł podział na dwie strony, podczas którego zaśpiewaliśmy Tam gdzie gra Lech, a także Za Lechem przemierzamy cały świat. Po wygranym oczywiście meczu drużyna podeszła w okolice sektora i otrzymała brawa za walkę, ale także jasno sprecyzowane żądanie zwycięstwa we wtorkowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec przy Bułgarskiej. To jeden z dwóch kroków, które dzielą nas od finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. Wiadomo, że w sobotę jest mecz z Legią i to on koncentruje uwagę wszystkich, ale to we wtorek okaże się kto jest prawdziwym kibicem Lecha, a kto towarzyszy mu tylko od święta.
Słowem trzeba wspomnieć też o chorzowskich. Mecz zgromadził 9000 osób. Ruch prowadził jednak bardzo marny doping, nawet jak na fatalny akustycznie stadion. My śpiewając, często słyszeliśmy echo, zaś chorzowscy naprawdę zaprezentowali się wokalnie bardzo słabo. O wiele lepiej było jednak pod względem atrakcji ultras. W pierwszej połowie przez długi czas prezentowana była sektorówka w pasy, która jednak posłużyła tylko jako pomoc techniczna przy przeprowadzeniu dalszych działań.
Te były całkiem konkretne. Najpierw prosta ale kompletna i estetyczna oprawa „Psycho Fans” i race odpalone w linii nad sektorówką, co zawsze wygląda dobrze, a potem postać kibica podniesiona na kijach i konkretny pokaz pirotechniczny, flagi i serpentyny.
Wszystko okraszone zostało bardzo fajnym hasłem skierowanym do Komisji Ligi. Obydwie oprawy wyszły dobrze, zaś technicznie, niczego lepszego w oferowanych przez wysłużony obiekt warunkach stworzyć i przeprowadzić się chyba nie da.
Po meczu czekaliśmy bardzo krótko na wyjście z sektora, przeszliśmy bardzo sprawnie pochodem na dworzec i również niebywale szybko wróciliśmy baną, wysiadając koło 4:00 na dworcu w Poznaniu.
***
Na forum pojawiło się sporo miłych wspomnień związanych z naszym wtorkowym przeciwnikiem, ale niech to będą tylko miłe klisze w pamięci, a my patrzmy do przodu i we wtorek odpowiednio się pokażmy. Jednym słowem – wszyscy do Kotła, tak jak na wyjazdach, pomóżmy piłkarzom wygrać i najlepiej już po pierwszym meczu zaklepać plany na tegoroczną majówkę!