Śląsk Wrocław – Lech Poznań, 2.05.2010
Niecały rok minął od naszej poprzedniej wizyty przy Oporowskiej.
Ponownie podróżowaliśmy specjalem. Tym razem stawiło się nas 495, co przy 476 biletach także było nadkompletem. Na płotach powiesiliśmy kilka flag na czele z „Lech Poznań” i „Fanatycy”. Mimo tragicznej konstrukcji wrocławskiego stadioniku było nas dobrze słychać.
Na początku drugiej połowy zaprezentowaliśmy oprawę. Podobnie jak przed rokiem była wymierzona w miejscowych. Pomni doświadczeń z konstrukcją pseudotrybunki, tym razem oprawa składała się z transparentów na kijach. W sumie było ich 6. Dwa z hasłem: „Kiepskie życie, kiepskie sprawy – marny doping i oprawy” oraz cztery z postaciami z serialu „Świat według Kiepskich”. Akcja tej odcinkowej produkcji komediowej rozgrywa się właśnie we Wrocławiu, a styl
picia życia bohaterów w pełni odpowiada stylowi kibiców Śląska.
Podpite pyski Ferdka, Paździocha, Waldka i Boczka, ubranych w barwy WKSu z pewnością były znajome miejscowym. Przekaz wizualny podkreśliliśmy wokalnym i na stadionie niosło się Kiepskie życie, kiepskie sprawy, marny doping i oprawy, Romek pije tanie wina, Śląsk zza płotu się napina! ha, ha, ha , ha, ha, ha – to jest właśnie Śląska świat! Romek to oczywiście znany baśniopisarz z Wrocławia, który opisuje swoją rzeczywistość plotąc farmazony w Internecie.
Miejscowi tak jak w naszej przyśpiewce, ponapinali się zza płotu, pobluzgali i to wszystko. Doping standardowo u nich średni.
Po meczu byliśmy dość długo trzymani w sektorze, ale gdy w końcu go opuściliśmy to sprawnie Ikarusami przejechaliśmy przez klimatyczne blokowiska Oporowa na wrocławski Dworzec Główny. Tam trochę problemów robiła milicja, która użyła gazu żeby stłoczyć nas w jednym wagonie. Od interwencji ucierpieli też postronni pasażerowie pociągu, a elektryczne psy jeszcze kilkukrotnie prowokowały podczas jazdy, bo aż do Obornik Śląskich tworzyli oni balast. Na pożegnanie usłyszeli sporo bluzgów i zrewanżowali się kolejną porcją gazu.