Ungmennafélagið Stjarnan (Garðabær) – Lech Poznań, 31.07.2014
Wyjazd na Islandię nie należy do tanich, a także atrakcyjnych z kibicowskiego punktu widzenia. Oczywiste było, że w przypadku wyjazdu do szkockiego Motherwell Kolejorza wspierałoby więcej osób niż na wyspie wulkanów. Los jednak chciał inaczej i wysłał nas na północny kraniec Europy. Na wyprawę udało się 7 kiboli Kolejorza.
Gdy w czwartek okazało się, że gramy z Islandczykami, zewsząd padały deklaracje: „nie jadę”. Trudno się dziwić, Islandia uchodzi za najdroższy kraj Europy, dodatkowo ceny lotów są 4-cyfrowe. W piątek powstał kolejny problem – znaleźliśmy lot powrotny w przyzwoitej cenie, ale nie mogliśmy znaleźć lotu na Islandię, gdyż wszystkie samoloty były pełne. W końcu zwolniły się dwa miejsca – szybkie telefony i decyzja, że jedziemy! 2 osoby wybrały inne połączenie.
We wtorek spotkaliśmy się w okolicy Reykjavíku i ruszyliśmy wypożyczonym autem wgłąb Islandii. Widoki niesamowite, 3 dni zwiedzania to jednak strasznie mało i udaje nam się zaledwie zobaczyć południowo-zachodnią część wyspy.
W dniu meczu dobijają do nas kolejne 3 osoby, otrzymujemy informacje, że Stjarnan sprzedał dodatkowo 160 biletów polonusom. Wejście na stadion bezproblemowe – brak jakiejkolwiek kontroli. Na początku meczu spina z ochroną, o to że nie możemy stać obok trybuny, tylko mamy zająć miejsca z biletów – jednak szybko przywołujemy ochroniarki do porządku. Na płocie za którym staliśmy wywieszamy flagę „Fanatycy” i małe płótno grupy Ultras Lech ’01.
Doping prowadzimy zrywami, a było nas na „sektorze” 7 plus 6 osób z Arki Iceland. Po meczu krótka rozmowa z piłkarzami, po kolejnym blamażu w wyjazdowym meczu pucharowym. Następnie udajemy się na nocne zwiedzanie Reykjaviku. W piątek z przykrością opuściliśmy ten wspaniały kraj.
Arka Iceland – dziękujemy!
PS. Niestety należy też wspomnieć o mega słabym posunięciu klubu, który poleciał na Islandię samolotem czarterowym. Na pokładzie około 20 miejsc było wolnych, mimo to klub nie zgodził się aby lecieli tym lotem kibice, co byłoby korzystne dla obydwu stron – być może tańszy przejazd zachęciłby więcej śmiałków, a klub nie leciał by z pustymi miejscami. Niestety odmowę dodatkowo uargumentowano wymyślonymi i nieprawdziwymi zarzutami do zachowania kibiców na poprzednich tego typu wyprawach, szkalującymi nasze imię. Dobrze wiedzieć, że prawdziwi kibice, którzy pojadą za Lechem nawet na Islandię nie są za bardzo potrzebni ludziom zarządzającym klubem.