Xəzər-Lənkəran – Lech Poznań, 19.07.2012

W tym roku UEFA przydzieliła nam w drugiej rundzie Ligi Europy Xəzər-Lənkəran, po raz czwarty w ostatnich 7 latach fanatyków czeka więc daleka wyprawa pod granicę z Iranem.

Los chciał, że w przeciągu tygodnia fanatycy Kolejorza udali się dwukrotnie na mecz swojego ukochanego Klubu do Azji. Była szansa, że możemy trafić na zespół z Estonii (JK Nomme Kalju). Niestety nie pomogły prośby Boże daj Estonię ani groźby Estonia, kur.. – w II rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej trafiliśmy na Xəzər-Lənkəran. Piłkarze dowieźli remis w Kazachstanie, i było już oczywiste, że za tydzień spotykamy się w Azerbejdżanie.

Samo przygotowanie do wyjazdu rozpoczęło się już dużo wcześniej, ze względu na procedurę wizową w ambasadzie Azerbejdżanu, a ostatnie wnioski wizowe donoszone były w dzień powrotu z Kazachstanu. Kto jeszcze dodatkowo wybierał się na weekend do Ustronia Morskiego na Nadmorski Zjazd Kibiców Lecha Poznań, temu szykował się spory maraton. Ostatnie wizy wyjazdowicze otrzymali dzień przed odlotem, i wtedy można było spokojnie się pakować. Wylot miał miejsce o godzinie siódmej rano 17. lipca, a odprawa o godzinie szóstej. Po trzech i pół godzinie lotu grupa czarterowa melduje się na lotnisku w Baku.

Na dzień dobry przywitała na fala gorąca, choć dla Azerów temperatura nie była szczególnie wysoka. Po odprawie ładujemy się do autokaru i ruszamy w kierunku Lənkəran. Już w trakcie wyjazdu z Baku pojawiły się pierwsze uwagi od osób, które były na poprzednich azerskich eskapadach, iż miasto zmieniło się w przeciągu ostatnich lat. Zmodernizowano m.in. stadion w Baku, który wcześniej nie miał zadaszenia.  Droga do Lənkəran mijała w wesołej atmosferze, wśród wspomnieć z wyjazdów, obserwacji azerskiego krajobrazu oraz komentowaniu, jak jeżdżą tamtejsi kierowcy. A jeżdżą jak wariaci. Do ich poziomu dostosował się kierowca naszego autokaru, który dodatkowo był kilka razy sterroryzowany, ponieważ nie chciał się zatrzymać na postój :-).  Po kilkugodzinnej jeździe docieramy na przedmieścia Lənkəran, gdzie usytuowany był nasz hotel.

Za oknem widok na tory kolejowe oraz kładka, dzięki której można było się dostać na plażę przy Morzu Kaspijskim (Lənkəran jest położony na południu Azerbejdżanu, na wybrzeżu Morza Kaspijskiego). Gdy już wszyscy zainstalowali się w swoich pokojach, część z nas udaje się na plażę, aby odpocząć po trudach podróży przy piwie, a grupa rekonesansowa wybiera się do centrum miasta.  Centrum Lənkəran nie zachwyciło, aż cisnęło się na usta co to za miasto…, ponadto tamtejsza ludność przekazała informację, że najbliższa dyskoteka jest w Baku :-). Grupa rekonesansowa rozdzieliła się na mniejsze grupki, aby umilić pracę milicji, jednak z braku atrakcji wszyscy wrócili do hotelu, gdzie integracja na plaży trwała do późnych godzin, a w Morzu Kaspijskim odśpiewano kilka pieśni sławiących Kolejorza.

Czwartek, czyli dzień meczu, zaczął się od miłej niespodzianki, ponieważ do hotelu dotarła grupka sześciu śmiałków, którzy od przeszło tygodnia przebywali w Azji, i po spotkaniu z Żetysu Tałdykorgan udali się do Azerbejdżanu na mecz.  Wczesnym popołudniem kilka osób ruszyło zobaczyć granicę azersko-irańską. Początkowo milicja była niechętna, abyśmy opuszczali teren hotelu, odwołali nawet taksówki, jednak sprytny manewr pozwolił na dotarcie do celu. Pozostała grupa korzystała z dobrodziejstwa zimnego złocistego trunku i dobrej pogody. Przed opuszczeniem hotelu robimy grupowe zdjęcie na kładce prowadzącej na plażę w asyście flag.

Po dotarciu do centrum Lənkəran lokujemy się w miejscowej knajpie, gdzie oczekujemy na rozpoczęcie spotkania, a następnie udajemy się na stadion Chazara. Miejscowy stadion przypominał  nowy obiekt Cracovii, zadaszone, jednopoziomowe trybuny, sektor dla gości wciśnięty w narożnik, w którym zainstalowany był jeszcze telebim. Na samym meczu sporo milicji i wojska.  Na sektorze gości w Lənkəran melduje się trzydziestu jeden fanatyków Lecha Poznań, w asyście następujących flag: Poznań, Fanatycy, Lech (Lokomotywa), Lech Poznań; poszczególnych grup: Ultras Lech’01, e-Lech’02; FC: Kościan, Wągrowiec, Owińska i Koło. W repertuarze dominowały krótkie przyśpiewki, ale nie zabrakło oczywiście Jesteśmy zawsze tam, czy też Wizytówki. Szybko stracony gol wyzwolił w nas wkurzenie, ściągamy koszulki, na co miejscowi reagują głośnym buczeniem i gwizdami. W trakcie spotkania w naszą stronę poleciało kilka butelek z napojami. W II połowie zamieniamy miejscami flagi Poznań i Fanatycy.

Xazar Lənkəran - Lech, 07. 2012 (1)

Kilka słów o miejscowych. Wystawili dwa główne młyny, jeden za bramką po prawej stronie od sektora gości, drugi na prostej. Była jeszcze mała grupka stojąca na prostej z bębnem, ale nie wydawali się być aktywni. Z młyna usytuowanego za bramką kilka razy poleciały serpentyny na murawę, poza tym starali się nas marnie prowokować , skandując Legia Warszawa (nic nie ujmując Legionistom) oraz zaprezentowali transparent o treści Jebać Tramwajorzy :), który za chwilę bardzo grzecznie oddali mundurowym. Podobnie było z serpentynami. Miejscowy wąs coś do nich pokrzyczał i zaraz mniej serpentyn lądowało na murawie. W trakcie meczu tamtejsza milicja wyprowadziła kilka osób ze stadionu.  Młyn na prostej ograniczył się głównie do skandowania nazwy swojego klubu, rytmicznego klaskania. Pojawiła się nawet fala meksykańska, która przeszła po całym stadionie. Warto dodać, że w momencie, kiedy gra przenosiła się pod poznańską bramkę, to na stadionie panował konkretny jazgot i wrzawa.

Xazar Lənkəran - Lech, 07. 2012 (2)

Po meczu czekaliśmy, jak miejscowi opuszczą stadion i ruszyliśmy w drogę powrotną do Baku, skąd mieliśmy odlecieć do Polski. Jeden z nas postanowił, że do Polski wraca na stopa – trzymaj się Bracie i do zobaczenia. Około godziny wpół do ósmej w piątek meldujemy się na Ławicy, niektórzy od razu z lotniska jechali do pracy, a innym dane było odpocząć. Kolejna daleka wyprawa za Kolejorzem zaliczona, a szczególny szacunek należy się ośmiu fanatykom, którzy byli w Azerbejdżanie już po raz trzeci.