Zagłębie Lubin – Lech Poznań, 20.04.2018

W Lubinie powróciliśmy na zwycięski szlak, który zakończyć się ma mistrzostwem Polski.

W osiągnięciu celu na trudnym terenie pomogła nasza kibolska armia, która dosłownie najechała na stadion Zagłębia w sile 3300 osób! Jest to nasz absolutny rekord na nowym stadionie w Lubinie, ale też rekord na meczu ligowym od 11 lat. W sierpniu 2007 roku w 4200 osób pojechaliśmy do… Lubina, ale na stary stadion. Wtedy również byliśmy w Grodzisku Wielkopolskim w sile 3000, a potem przez 11 lat większe liczby wykręcaliśmy już tylko w finałach Pucharu Polski czy meczach o Superpuchar.

Tak solidne wsparcie było możliwe dzięki uprzejmości miejscowych, którzy od lat, nawet gdy nie łączy nas już zgoda, nie robią problemów byśmy przyjeżdżali w dowolnej liczbie czy też w dowolnej sytuacji, na przykład gdy ciąży na nas oficjalnie zakaz wyjazdowy. Tak było i tym razem – udostępniono nam całą trybunę za bramką, a także klatkę dla gości. Kiedy pula przysłana do Poznania się skończyła, Zagłębie umożliwiło zakup dodatkowych 300 wejściówek przed stadionem. Wszystkie te ustalenia nie zmieniły się, mimo chorej decyzji wojewody dolnośląskiego, Pawła Hreniaka, który po raz kolejny dopiekł kibicom z Lubina i zamknął im Przodek, za jego zdaniem niewłaściwe zachowanie fanów w meczu z Jagiellonią. Jest więc on tym samym jednym z niewielu w Polsce idiotów na wysokim stanowisku, którzy sięgają po sankcje typowe dla poprzedniej władzy, które tak bardzo były krytykowane przez obecną. Nie sposób znaleźć motywację do takich działań, bo jest to równanie do najgorszych wzorców, które w skali ogólnopolskiej zostały porzucone w roku 2015.

W związku z tą decyzją kibice Zagłębie przenieśli swój młyn na narożnik, zaś my po wejściu głośno wykrzyczeliśmy co myślimy o durnym wojewodzie, a także skandowaliśmy nadal aktualne hasło, które jak widać do niektórych zakutych łbów nie dotrze nigdy, czyli Piłka nożna dla kibiców!

 

Nie odpuściliśmy też milicji, a także jak już byliśmy w Lubinie nie omieszkaliśmy „pozdrowić” malinowych nosów z Wrocławia, jak nakazuje tradycja.

Potem skupiliśmy się już na sobie i swojej drużynie, której pomogliśmy głośnym dopingiem wymęczyć zwycięstwo.

Do prowadzenia dopingu wrócił Kotara i w duecie z Klimą znów dobrze się uzupełniali i sprawili, że nasz śpiew był naprawdę na konkretnym poziomie. Królowała przyśpiewka Na trybunach śpiew, na boisku walka!, ale w sumie wszystko co było zarzucane wychodziło kozacko.

Nie mogło też zabraknąć zabawy z podziałem na dwie strony i w ten sposób prowadzonego dopingu.

Na początku drugiej połowy na dolnym płocie został rozciągnięty malowany transparent z hasłem „Kolejny rok, a Lubin płonie – w imię wolności i Lecha Poznań!”

Do niego tło stworzyło ponad 2000 chorągiewek w niebiesko – białych barwach, a po kilku chwilach nasze sektory, zgodnie z hasłem transparentu dosłownie zapłonęły ogniem 100 ogni wrocławskich i 81 rac, które paliły się w sumie przez dobre kilkanaście minut do dopingu.

Inspiracją do hasła był cytat ze znanej piosenki, natomiast jego rozwinięcie nawiązywało do swobody kibiców, której symbolem jest odpalana na stadionach pirotechnika, tak zawzięcie zwalczana latami przez różne władze i służby.

Hasło nawiązywało także pczywiście do naszego ukochanego klubu, bo to jego mecze ubarwiamy oprawami, dopingiem i właśnie środkami pirotechnicznymi.

Sam początek hasła to oczywiście przenośnia, nawiązująca do tego, że płoną nasze sektory w Lubinie, tak jak to miało miejsce dosłownie podczas meczu. Te zostały rozgrzane do czerwoności dopingiem, a zapłonęły jak wspomnieliśmy od licznej pirotechniki. Samo hasło miało podobną konotację do zbitki „Inwazja na Lubin!”, która odnosi się do naszej liczby, natomiast nie ma zarówno jedno jak i drugie hasło wyrażać negatywnego stosunku do zawsze gościnnej i mile wspominanego dla nas miasta oraz ekipy kibiców Zagłębia.

W rytm śpiewu powiewały także flagi na kij, a płoty i barierki zostały solidnie oflagowane. Swoje płótna wywiesiły fan kluby – Lubuski, a także te ze Śremu, Ostrowa Wielkopolskiego, Kaźmierza, Murowanej Gośliny, Owińsk, Wolsztyna, Wągrowca, Koła, nie zabrakło flagi Fyrtla Północ, a także grup kibicowskich i naszej wyjazdowej „Pyrusy”.

Resztę dopełniły znane płótna: „Pyrlandia”, „Extreme Hobby”, „Fanatycy”, „Forza Lech”, „Lech Poznań”, a także druga z tym hasłem powracająca po latach na nasze płoty.

Zwieńczeniem wyjazdu było niesamowicie głośne wykonanie Każdy z nas to wie w ostatnich minutach meczu, które po prostu przyprawiało o ciarki. Po ostatnim gwizdku nasze sektory eksplodowały z radości i wszyscy czekaliśmy aż podejdzie do nas drużyna. Piłkarze zjawili się po kilku chwilach i długo śpiewali z nami Cała Polska zna!, a potem część z nich rzuciła koszulkami. Wspólna zabawa podobała się zwłaszcza piłkarzom z Bałkanów.

Potem zespół usłyszał Lidera mamy, na Mistrza Polski czekamy! co jasno wyraża nasze zadowolenie z obecnej sytuacji, ale także cel, którego niezrealizowania nie dopuszczamy w ogóle do wiadomości. Dobre pół godziny po meczu nasze sektory zaczęły pustoszeć i dziesiątki aut i busów ruszyły w  drogę powrotną do Poznania i innych miejscowości.

PS. Podziękowania dla grupy OCB ’03 od grupy UL ’01 za zaopatrzenie na drogę powrotną i wszelką pomoc, pozdrówki!

Galeria od FOTOKOLEJORZ

***

Teraz przed nami powtórka z rozrywki, czyli kolejny mecz w kwietniu z Górnikiem Zabrze na Bułgarskiej. Spotkanie na początek majówki – w najbliższą sobotę o 20:30. 2 maja wspieramy Arkowców na finale Pucharu Polski, szczegóły wyjazdu tutaj. Na wyjazdowy szlak wracamy 5 maja, znów mamy szansę licznie najechać kolejne miasto, tym razem Płock.