Lech Poznań – GKS Bełchatów, 17.02.2012

Rozpoczęcie rundy wiosennej w Poznaniu było smutne i ponure. Fatalne wyniki kopaczy, niepokojące problemy organizacyjne w klubie oraz psychoza rozpętana przez milicję przed Euro skutkowały pustkami na trybunach i brakiem tej iskry która kiedyś sprawiała, że odliczało się dni i godziny do inauguracji ligowych zmagań.

Na trybunach zasiadło ledwo ponad 10 000 kibiców, co na naszym euro-molochu wygląda dość słabo. Kocioł jednak tradycyjnie najlepiej prezentujący się wizualnie dopingował cały mecz bez większych przestojów i z dobrymi momentami. Kilkukrotnie pozdrawiamy wszędobylskie służby, do pozdrowień dołączają się także goście.

Lech Bełchatów 17.02 (1)

Przybyło ich do Poznania tego dnia dokładnie 238, wywiesili 5 flag. Weszli bez większych problemów, cały mecz nie mieli szans przebić się z dopingiem więc umilali sobie czas rzucając śnieżkami do żywych tarcz w stewardzkich kamizelkach. W końcówce w wyniku bramki, która dała im zwycięstwo ich sektor się ożywił i bawili się w najlepsze jeszcze kilka minut po zakończeniu spotkania.

Lech Bełchatów 17.02 (2)

U nas rzecz jasna bramka dla gości spowodowała wzrost ciśnienia które tego dnia było skierowane przeciwko naszemu barcelońskiemu „geniuszowi” na ławce trenerskiej. W drugiej połowie kilkukrotnie doping przerywany był w celu wyrażenia naszych życzeń co do przyszłości Jose Bakero, a raczej jej braku w Poznaniu. Wynik po żenującej grze kopaczy dopełnił tylko smutnego wrażenia, które mieli chyba wszyscy opuszczający stadion przy Bułgarskiej. Pozostaje liczyć że nadchodząca wiosna tchnie nowego ducha w nasze środowisko, nie wiadomo jednak czy przed Euro taki impuls nadejdzie, czy czekają nas jeszcze kolejne miesiące szykan i tłumienia naszego charakteru. Piłkarsko sezon chyba jest stracony aczkolwiek wypadałoby żeby chociaż z boiska kibic mógł czerpać jakąś osłodę tego co go spotyka na drodze za swą drużyną.