Lech Poznań – Korona Kielce, 12.04.2015
Po czwartkowym rewanżowym meczu w ramach półfinału Pucharu Polski, przyszło nam w niedzielę zmierzyć się z Kielecką Koroną. Po kompromitującej i urągającej zdrowemu rozsądkowi decyzji wojewody Florka, Kocioł na to spotkanie był zamknięty co oczywiście nie pozostało bez echa.
Dlatego zapadła decyzja, o przeniesieniu prowadzenia dopingu na piętro trybuny imienia Henryka Czapczyka. Powiesiliśmy tego dnia jedną flagę zwykle wieszaną na podeście – „Pyrlandia” i staraliśmy się dopingować w trudniejszych niż w Kotle warunkach cały mecz.
Wychodziło to raz lepiej raz gorzej, najgłośniej niosła się znowu przyśpiewka Cała Polska zna. Pomogło w tym na pewno nasze umiejscowienie blisko dachu trybuny imienia Edmunda Białasa.
Nie obyło się również bez licznych „pozdrowień” w kierunku gości. Przypomniane zostało im między innymi popularne w Poznaniu hasło Ostrowieckie, nie kieleckie! Warto wspomnieć, że tego dnia wspierała nas liczna grupa braci z KSZO, którzy przywieźli ze sobą z Ostrowca dwie flagi – „Brytyjkę” i „1929”. Obok wisiało łączone płótno „Pojebani&Rozbójnicy”.
My oprócz tradycyjnego dopingu kilka razy dobitnie odnieśliśmy się do wspomnianej wcześniej decyzji wojewody. Powiesiliśmy na przednim płocie pustego Kotła transparent, który już wcześniej wisiał na meczu z Błękitnymi. W trakcie meczu kilkukrotnie adresowaliśmy nasze okrzyki do tego pionka, który kolejnymi tego typu absurdalnymi decyzjami ośmiesza siebie, ale także urząd, który sprawuje.
Niestety w momencie gdy inni wielcy „szeryfowie” typu Kozłowski w Warszawie zrozumieli jak bardzo się kompromitują i odpuścili temat, tylko nasz dzielnie brnie dalej w kuriozalne i coraz mniej poparte jakimikolwiek racjonalnymi argumentami decyzje.
Na boisku piłkarze po raz kolejny udowodnili, że Mistrzostwa Polski chyba nie chcą zdobyć. Znów nie wykorzystali w pełni potknięcia liderującej Legii i nie wyprzedzili jej w tabeli, choć okazja ku temu była znakomita. Nie wiadomo już, czy można czegokolwiek od nich wymagać, czy kolejne nasze okrzyki do nich skierowane nie poplączą im nóg i nie sparaliżują delikatnej psychiki. Przed sezonem jasne było czego od nich oczekujemy, że cel jest oczywisty, więc nie da się chyba racjonalnie wytłumaczyć ich ciągłego zaprzepaszczania szans, z przeciwnikami broniącymi się o utrzymanie. Mimo to jesteśmy w szoku, jak wielkie ta zbieranina ma szczęście że gra w tej śmiesznej lidze, gdzie poza nią absolutnie każda ekipa z Legią na czele również nie potrafi grać w piłkę lub po prostu się jej nie chce. I tak kolejny rok trwa ten wyścig ślimaków, w którym można przerżnąć 10 meczów w sezonie i zostać Mistrzem. Niebywałe.
Wypada na koniec wspomnieć o kibicach gości, którzy na ten mecz mobilizowali się, aby pojechać pociągiem specjalnym. Udało im się to w liczbie 600 osób jadących w jednakowych koszulkach. Ciekawostką był fakt zabrania do speca Zbigniewa Bońka, który na jesień postanowił że wybierze się z jedną z ekip na mecz wyjazdowy. Jak się okazało nie była to tylko zagrywka PRowa w których prezes PZPN się specjalizuje, ale faktycznie przebył całą drogę z Kielc do Poznania z kibicami. Ci mogli po raz kolejny przekonać się, że piłkarze Korony cenią ich wsparcie także poza Kielcami i dorzucili znaczną część pieniędzy, dofinansowując wyjazd kibiców.
Przyjezdni na sektorze zameldowali się przed pierwszym gwizdkiem w komplecie. Od razu po rozpoczęciu gry zaprezentowali bardzo starannie wykonaną sektorówkę (niewielkich rozmiarów), przedstawiającą bilet na mecz z wieloma kibicowskimi akcentami i szczegółami. Pojawiły się również flagi na kij, do dopełnienia prezentacji, zabrakło tylko tak długo nie widzianej, w sektorze gości na naszym stadionie, pirotechniki. Goście uczcili także pamięć o jednym z wiernych kibiców, który zginął niedawno w wypadku samochodowym.
Pozostałe foto: