Ruch Chorzów – Lech Poznań, 19.05.2009

Puchar jest nasz! Wczorajszy dzień przeszedł do historii jako jedna z piękniejszych kart w naszej historii. Za nami kompletny wyjazd do Chorzowa, udany na wszystkich płaszczyznach.

Upragniony Puchar Polski po pięciu latach znów w naszych rękach! Wczoraj w Chorzowie byliśmy świadkami wspaniałego meczu. Teren był trudny, bo przypadło nam zmierzyć się z gospodarzami – Ruchem, w słynnym „Kotle Czarownic”, czyli na Stadionie Śląskim. Wiadome było, że proporcje biletów zostaną zachwiane na rzecz chorzowian. Ostatecznie na meczu było w sumie około 30 tysięcy ludzi, z czego niemal dwie trzecie stanowili gospodarze z mocnym wsparciem zgód. My wykorzystaliśmy 8500 wejściówek, również dzieląc się z nimi z naszymi braćmi z Ostrowca Świętkorzyskiego, Gdyni, Krakowa i Lubina.

Ruch - Lech PP 19.05. 2009 (54)

Wszyscy zgodowicze przyjechali ze swoimi flagami, my wywiesiliśmy również ponad 20 swoich. Ponadto na ten mecz przygotowaliśmy kilkadziesiąt flag na kij z różnymi motywami o wymiarach 3×3 metry.

Ruch - Lech PP 19.05. 2009 (64)

Do Chorzowa w zdecydowanej większości podróżowaliśmy sześcioma pociągami specjalnymi (w tym jeden z Piły i jeden z Gniezna). Oczywiste było, że na ten wyjazd pojechać może każdy. Zapisy i sprzedaż biletów prowadziliśmy systemem, który miał na celu jak największe ograniczenie sprzedaży pierwszym lepszym osobom – po rezerwacjach dla grup, FC i sekcji, zbieraliśmy osoby znane zaangażowanym w wymienionych grupach, a potem wyjazdowiczom i karnetowiczom. Mimo to i tak przy tej liczbie na Górny Śląsk podążyła zatrważająca liczba wynalazków. W pociągach panował ścisk i mimo odrobiny patologii udało się ograniczyć te zjawiska do minimum i wszystkie składy dojechały punktualnie do stacji Katowice Załęże. Stamtąd czekał nas bardzo długi przemarsz na Stadion Śląski.

Ruch - Lech PP 19.05. 2009 (62)

Znajduje się on w parku, w którym przebiega granica administracyjna pomiędzy Katowicami i Chorzowem. Obiekt i otoczenie mieliśmy okazję poznać trochę ponad rok wcześniej, gdy graliśmy na nim wyjazdowy mecz z Ruchem w lidze. Mimo odcięcia przez milicję naszej trasy przemarszu od świata zewnętrznego na naszej trasie trafiło się kilkanaście zakręconych osób w barwach miejscowych, które natychmiast zmieniały właścicieli lub zostały uratowane po brawurowej ucieczce, gdy delikwent zorientował się o co chodzi. Poza tymi przypadkami podczas pochodu nie zostali zarejestrowani żadni inni przedstawiciele miejscowych. Doszły nas jednak słuchy o przygodach mało odpowiedzialnych osób, które do Chorzowa wybrały się na wycieczkę, na przykład autem i po wizycie w supermarkecie zastały swój pojazd postawiony do góry kołami. Niestety, niektórzy muszą się w ten sposób przekonać, że wyjazdy to ciągle nie jest turystyczny wypad.

SONY DSC

Wejście na stadion przebiegało bardzo sprawnie, ochrona dość dokładnie starała się sprawdzić flagi na kijach, jednak nie było z ich wniesieniem żadnych problemów. Z racji naszej liczby i rozwiązań bezpieczeństwa przypadła nam cała góra trybuny głównej. Ruch zajął trybunę pod wieżą. Z naszej perspektywy Śląski robił spore wrażenie, jednak na żywo wydawał się mniejszy niż na fotkach czy podczas transmisji TV.

SONY DSC

Podczas naszego wejścia w okolice bramek wejściowych próbowali przedostać się miejscowi. Niedługo przed meczem na stadion „z bramą” wjechała także spora grupa od nas. Przed przerwą niespokojnie zaczęło robić się na łuku stadionu, gdzie szykowała się konkretna awantura.

Ruch Lech PP 19.05 (5)

Początkowo zbierał się Ruch, który powoli szykował się do ataku. Jednak zanim przedostał się do nas, nadeszła kontra i miejscowi musieli salwować się ucieczką. Kilka osób zdążyło wyłapać, chorzowianie zaczęli już ściągać flagi od strony łuku, jednak zajście przerwały psy, które zdążyły objechać stadion i rozdzielić obydwie grupy.

Poza trybunami coś jednak działo się cały czas. Kiedy nie udało się jedną stroną to chwilę później doszło do zamieszania po drugiej stronie stadionu. Tam również poważniejszej awanturze zapobiegła ochrona i psy, jednak przez niemal całą drugą połowę siły porządkowe znajdowały się pod gradem kamieni ze strony Ruchu.

Ruch Lech PP 19.05 (7)

Miejscowi chowali się za barykadami tworzonymi z toi-toiów i dymili przez kilkadziesiąt minut. Jednym słowem z tej strony obydwie ekipy nie zawiodły i mecz należał do ciekawych, szczególnie w czasach gdy takie obrazki widuje się już coraz rzadziej.

Jeśli chodzi o trybuny to miejscowi w I połowie dominowali w dopingu, warto też wspomnieć o gwizdach podczas Mazurka Dąbrowskiego. Gwizdy i okrzyki Górny Śląsk, nie pozostały po odśpiewaniu hymnu bez naszej odpowiedzi. Poza bluzgami przypomnieliśmy miejscowym, że Bez Polski z głodu zdechniecie! Tak jak zostało to wspomniane chorzowianie wypadli w I połowie głośniej niż my, zwłaszcza w momentach zrywów i po udanych akcjach swoich piłkarzy. Ruch zaprezentował także dwie oprawy i hurtowe ilości piro.

Ruch Lech PP 19.05. 2009 (4)

My trzymaliśmy stały poziom, czego główną zasługą było własne nagłośnienie, które pomogło ogarnąć bardzo szeroki sektor. Druga odsłona meczu należała jednak do nas. Gdy po pięknym zachodzie słońca się ściemniło na naszych sektorach zapłonęło ponad 100 rac w asyście kilkuset flag na kijach. Oprawie towarzyszył bardzo dobre i głośne wykonanie Kolejorz gol!

Ruch - Lech PP 19.05. 2009 (72)

Tak się szczęśliwie złożyło, że w tym samym momencie padł gol dla nas, który sprawił że już do końca meczu wokalnie dominowaliśmy na stadionie. Po ostatnim gwizdku raz jeszcze odpaliliśmy dziesiątki rac świętując po pięciu latach powrót Pucharu Polski do Poznania.

Ruch - Lech PP 19.05. 2009 (51)

Ruch - Lech PP 19.05. 2009 (46)

Po meczu było raczej spokojnie, po opuszczeniu sektorów przez miejscowych byliśmy jeszcze trochę trzymani, po czym tą samą drogą udaliśmy się w kierunku podstawionych pociągów. W nich świętowaliśmy i bawiliśmy się w najlepsze, podobnie jak na peronach mijanych stacji na drodze do Pyrlandii. Do Poznania wróciliśmy ze sporym opóźnieniem, około 8 rano.

PUCHAR JEST NASZ!