Xəzər-Lənkəran – Lech Poznań, 17.07.2008

Kiedy wylosowaliśmy Xəzər-Lənkəran mieliśmy mieszane uczucia. Z jednej strony fajna przygoda i odskocznia od ligowej szarzyzny, z drugiej wysokie koszty i problemy organizacyjne. Na szczęście dla nas mecz przeniesiono do Baku, co znacznie wszystko nam ułatwiło.

Na rękę poszedł nam też klub, który ze względu na nas wziął większy samolot i zaoferował nam przelot za jedyne 1300 zł, czyli sporo dla każdego z nas dołożył. Udało nam się też załatwić kredyty dla części osób, co zachęciło kolejne osoby do wyjazdu. Przeprowadziliśmy selekcję i na wyjazd nie wzięliśmy żadnych „kibiców”, którzy objawili się nam dopiero przy wyjeździe na Puchar UEFA. Samolotem z piłkarzami poleciało nas 74, a kolejne 30 osób dołączyło do nas już w Baku. Liczba osób jak na taki wyjazd była dla nas pozytywnym zaskoczeniem.

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (5)

Baku przywitało nas skwarem i straszną wilgotnością powietrza. Z lotniska autokary, które mieliśmy zarezerwowane na cały pobyt zawoziły nas do czterogwiazdkowego hotelu ( dwie były na bank doklejone :)), skąd szybko uszyliśmy w miasto. Najpierw pojechaliśmy do miejscowej łaźni na relaks po ciężkiej podróży. Tam poznaliśmy miejscowe naciągactwo, które obserwowaliśmy później przy każdej okazji. Ceny w sklepach skakały na sam nasz widok, a w restauracjach na hasło koledzy mają mnogo diengów darto menu i kasowano według nowych stawek :) Po łaźni udaliśmy się na kolację w wynajętym lokalu. Jedzonko i miejscowy alkohol jednym przypadł do gustu, a innym nie. Później odbyły się już nocne zajęcia w podgrupach na mieście.

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (8)

Co ciekawe o północy było ponad 30 stopni, a na bulwarze tłumy ludzi. Każdy wieczór kończył się obowiązkową atrakcją, czyli powrotem taryfą do hotelu. wrażeń co niemiara. Kierowcy starych Ład (niektórzy pod wpływem „narkotik”) za drobną dopłatą wyprawiali cuda – wyścigi na ulicach, jazda na czerwonym świetle, zakręty przy prędkości 150 km/h , czy kręcenie kółek na ręcznym przed hotelem.Z rana pozwiedzaliśmy z przewodnikiem Baku, szybka wizyta na bazarze, hotel i na stadion.

Chazar - Lech, 17.07 (1)

Na stadionie burdel, obeszliśmy wszystko dookoła i wbiliśmy się na sektory pod dachem, skąd później przeprowadzono nas dokładnie na drugą stronę. Na stadionie komplet, mecz był za darmo. Młyn Xəzəra był blisko nas i liczył 300-400 osób, doping prowadził czterdziestoletni wąs.

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (2)

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (3)

Odpalili w trakcie meczu trochę piro i dopingowali dosyć słabo, monotonnie. Do tego cały stadion ciągle buczł, huczał, typowe dzikusy.

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (6)

My ciągnęliśmy doping non stop i cieszy, że sporo razy udało nam się przebić. Jeszcze przed meczem wyproszono z sektora fanów Małysza z dziwnymi nakryciami głowy, jak się później okazało, pracowników polskiej ambasady. Gwoździem meczu okazało się zdjęcie koszulek, które doprowadziło stadion do wrzenia.

Chazar - Lech, 17.07 (2)

Rzucano w nas monetami, butelkami, zapalniczkami, flagami na kijach, co sprawiło nam sporo satysfakcji. Następnym razem na Kaukazie zdejmiemy koszulki w pierwszej minucie. Zapewni to na pewno moc atrakcji na cały mecz :)

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (4)

Po meczu wychodziliśmy przez murawę, obok fanów Xəzəra zwijających flagi, do autobusu i na lotnisko. Ogólnie dla wielu z nas wyjazd życia, moc wrażeń (można by napisać o nich osobną relację) i niezapomniane wspomnienia. Mamy tylko nadzieję, że to ostatni tak daleki wyjazd w tym sezonie i nie wylosujemy w następnej rundzie Neftçi PFK (Baku).

Chazar - Lech, 17.07. 2008 (1)