Lech Poznań – Legia Warszawa, 22.03.2015
Mecze z Legią od zawsze w Poznaniu były szczególne. W ostatnich latach jednak, ich otoczka niebezpiecznie dryfowała w kierunku festynu i święta jednomeczowców. Wysiłkiem fanatyków niedzielę wygrał kibolski duch trybun.
Tradycyjnie na około miesiąc przed „hitem rundy” zaczęło się szaleństwo. Nagły wysyp kibiców Lecha w całej Polsce, fani „ligowej piłki”, jednodniowi kibice, napinacze, a także wszelkiej maści stado januszy, żuli i innych wynalazków. Jednym zdaniem folwark i menażeria znana nam z meczu z warszawiakami z wiosny 2011 roku, a także pucharowych potyczek z roku 2010. Dla fanatyków i kibiców, także tych piknikowych z innych trybun ale będących na Lechu „od zawsze” jest to prawdziwa zmora i najgorsza z plag. Pomijając kwestię braku jakiegokolwiek rozgarnięcia kibicowskiego, życie na takim meczu utrudnia też ogromny tłum i ścisk. Mimo to w niedzielę fanatyczna część trybun stanęła na wysokości zadania i nadała rytm wydarzeniom na trybunach, z drugiej strony trudno by było inaczej – to my byliśmy w swoim drugim domu. To do nas należało nauczyć „nowych” naszych zasad, a także być może przyciągnąć kogoś na stałe, aby wkręcił się w nasz świat i zajarał naszym stylem.
Tak jak od początku wiosny w Kotle pilnowane były zasady – zero spitusów gdziekolwiek, zero wypindraczonych lasek na dolnym poziomie i ogólna mobilizacja na doping i godne reprezentowanie Kolejorza. Mimo, że karna brygada musiała kilka razy interweniować to można powiedzieć, że jak na ilość wiary, która pojawiła się na meczu, skład i poziom Kotła był na bardzo dobrym poziomie. Cieszył także wyraźny podział na kolory koszulek i wzajemna mobilizacja wśród kibicowskiej braci.
Przed meczem w Kotle pojawiła się mała niespodzianka od nas – z okazji przypadającej w marcu 10. rocznicy ukazania się pierwszego numeru papierowej wersji naszego zina – po 4 latach, numerem 37. wróciliśmy na Bułgarską. Z tego miejsca podziękowania dla tych, którzy zgłosili się i pomogli rozdać kilka tysięcy egzemplarzy. Mamy nadzieję, że było co czytać. Z okazji urodzin pragniemy też wydać bluzy. Szczegóły tutaj. Ponadto przed meczem na promenadzie trybuny imienia Henryka Czapczyka zawisła flaga poznańskiego klubu rugby „Chaos”, której trzon, podobnie jak przed laty tworzą fanatycy Kolejorza. Rugbyści zachęcali w ten sposób, a także przez komunikat z podestu przed meczem, do treningów w niebiesko-czarnych barwach, oraz do wspierania zespołu w ligowych zmaganiach, których wiosenna odsłona zaczyna się już niebawem. Pod stadionem można było także nabyć okolicznościowe gadżety „Chaosu”.
Wracając do meczu, to cała nasza praca organiczna największe efekty przyniosła w dopingu. Często bywało tak, że tłumy na pozostałych trybunach rozmywały głos płynący z Kotła – tym razem serce stadionu udźwignęło swoją rolę przez całe spotkanie, nadając mu odpowiedni rytm i ton. Po rozgrzewających przyśpiewkach kilka razy powrzucaliśmy na wchodzących na sektor gości, a potem ruszyliśmy z Każdy z nas to wie. Mecz się rozpoczął, a my w tym czasie prezentowaliśmy pierwszą z opraw przygotowanych na ten mecz.
Pokazywana choreografia odnosiła się do 93. rocznicy powstania klubu i przedstawiała właśnie liczbę ’93’ utworzoną z czarnych i złotych kartonów, na niebiesko-białym tle. Całość dopełniały dwa transparenty (o wymiarach 3x100m oraz 3x68m) na których widniało hasło: „Kolejorzu! 100 lat dzisiaj Tobie śpiewamy – tego mistrzostwa Legii nie oddamy!” Kartoniada wyszła dobrze, mankamentem tej oprawy był szyty transparent, który wypełniał łączenie między piętrami Kotła. Został on „wbity” w trybunę przez wiatr i przez to nie oddał pełni swoich kolorów, a także niedokładnie połączył linię kartonów z obydwu pięter, co na naszym jedynym w świecie stadionie jest niezwykle trudne.
Po tej oprawie w Kotle pojawiły się flagi: „Kibolski Klub Sportowy” na drugim, a także „Extreme Hobby”, „e-Lech ’02”, „Kolejorz”, „Ultras Lech ’01” i „Forever Lech” na pierwszym piętrze. Tradycyjnie w narożniku Kotła i trybuny imienia Henryka Czapczyka wisiało płótno grupy „Pojebani”, nie zabrakło także wsparcia zgód, z flagami: brytyjka KSZO wisiała na podeście, zaś na piętrze „Jude Gang” Cracovii. W Kotle przez jakiś czas wisiał także transparent z pozdrowieniami dla kibica Łódzkiego Klubu Sportowego.
W trakcie pierwszej połowy trwały przygotowania do drugiej oprawy. W Kotle została także zaprezentowana koszulka, nie próżnowali także najmłodsi kibice, których obserwacje Kotła nie idą na marne. Wspomniana druga oprawa została zaprezentowana po przerwie. Na wszystkich barierkach Kotła i przednim płocie powieszone zostały 4 transparenty. Górny o wymiarach 100×3 m o treści: „Ligowy klasyk? Piłkarskie święto?”, dwa o wymiarach 3x30m z tekstem: „to wszystko jest sztuczne”, a także dolny o wymiarach 4x68m prezentujący główne hasło i przesłanie oprawy „Spójrz na trybun piękno!” Wszystkie transparenty wyklejone zostały zieloną folią, która zagościła też na sektorze. Wraz z białymi sreberkami tworzącymi linie imitowało to narożnik piłkarskiego boiska.W utworzonym rogu leżała nieco sflaczała i zmurszała futbolówka, taka którą kopią ekstraklasowi piłkarze. Piłka została doprowadzona do takiego stanu przez sztuczne pompowanie balonika, faszerowanie jej pieniędzmi i ogólnie pojętym modern footballem. Potwierdzał to także kod kreskowy nadrukowany na jej powierzchni.
Dopełnieniem sensu i przekazu oprawy był kibolski chaos, który zapanował w Kotle po zwinięciu „modern-piłki”. 100 rac, ponad 60 ogni wrocławskich, a także flagi na kijach i fanatyczny doping sprawiły że 41545 kibiców spojrzało na „trybun piękno” odrywając się od „hitu nad hity”. W tym momencie dopełnił się sens i znaczenie tej prezentacji.
Pirotechnika płonęła w Kotle dobrych kilka minut, a gdy zgasła kontynuowaliśmy zabawę, zaś na dolnym płocie pojawiać się zaczął kolejny transparent.
Tym razem był to swoisty podpis tych, którzy od grubo ponad dziesięciu lat upiększają nasze trybuny. Na niebieskim tle naklejone zostały białe litery tworzące napis „Lech Poznań Ultras”, z czego ostatnie słowo zostało po połowie napisane czcionkami każdej z grup ultras działających na Kolejorzu. Na przeciwległych końcach transparentu widniały także grupowe emblematy. Ten pomysł zrodził się kilka lat temu przy okazji obchodów jubileuszy powstania obydwu grup, jednak dopiero teraz doczekał się skutecznej realizacji, przy szczególnej determinacji osoby odpowiedzialnej za jedną z grup. Po odliczaniu w 80. minucie za transparentem odpalonych zostało 100 świec dymnych w niebieskim i białym kolorze. Tym razem wiatr odegrał pozytywną rolę i dym nie rozmył się, ale efektownie wznosił do góry i kierował na bok.
Pomimo sporej duchoty Kocioł nie przestawał dopingować, szczególnie, że jak to rzadko w tym sezonie bywało piłkarze wreszcie nawiązali do naszej postawy i zaangażowania w reprezentowanie niebiesko-białych barw. Dwa gole i wygrany mecz dały mocnego kopa zamieniając nasz doping w drugiej połowie w naprawdę miażdżący ryk. Zdecydowanym hitem było oczywiście Cała Polska zna, które wykonywaliśmy kilkukrotnie z niesamowitą siłą. Warto podkreślić, że raz zaśpiewaliśmy tę przyśpiewkę na dwie strony z resztą stadionu. Oczywiście korzystając z nakręcenia przypomnieliśmy całej Polsce, że Jeden jest mistrz Polski, a także nie zapomnieliśmy o pozostałych przyśpiewkach, z W Grodzie Przemysława, Ole, super KKS! i Kolejorz gol na czele. Tego dnia kozacko wyszła także Braga, która poniosła piłkarzy do wygranej.
Po meczu szał radości trwał dalej, a pogromcy przereklamowanych warszawiaków dłużej niż zwykle postali przed Kotłem. Wspólna zabawa trwała kilka minut, nie zabrakło Czy wygrywasz czy nie, a także ponownie Cała Polska zna rozpoczętego przez piłkarzy. Zachęciliśmy ich także do pójścia za ciosem i głośno krzyknęliśmy Kolejorz walcz o mistrzostwo!, a także po raz kolejny przypomnieliśmy, że Jeden jest mistrz Polski…
Na koniec słowo o przyjezdnych, obecnych na meczu w około 2 tysiące osób, które słychać było tylko na początku meczu. Z racji problemów wewnętrznych nie można było spodziewać się raczej z ich strony oprawy, jednak po słabiutkiej prezentacji właściwie wszystkich przyjeżdżających do nas ekip – to właśnie warszawiacy mieli cokolwiek pokazać. Dobrze oflagowali swój sektor przywożąc 22 flagi, jednak nie najlepiej było u nich z barwami. Kiedyś cały sektor Legii był w kolorze białym, w niedzielę było z tym kiepsko. Wokalnie tak jak zostało to wspomniane legioniści byli słyszalni na początku meczu, jednak później ich głos zniknął w naszym obłędnym dopingu. Między nami nie brakowało także wymiany uprzejmości, przyjezdni spalili poza tym trochę naszych barw. Podsumowując, zaprezentowali się jednak wyjątkowo bezbarwnie.
Na dokładkę spora porcja fotek z opraw:
„Spójrz na trybun piękno”:
„Lech Poznań Ultras”:
I 3 oprawy na jednym filmiku: