Lechia Gdańsk – Lech Poznań, 25.10.2009

Niemal po roku ponownie pojawiliśmy się przy Traugutta 29. Tym razem na meczu było spokojniej i mniej wesoło.

Jesienią 2008 na pierwszy od 8 lat wyjazd do Gdańska pojechaliśmy przebrani w ramach happeningu określanego mianem „Januszady”. Nasza roześmiana ekipa, wyposażona w atrybuty ze skoczni narciarskiej wprawiła miejscowych w konsternację. Forma piknikowa nie przeszkodziła w wykręceniu awantury, która omal nie skończyła się zdobyciem dwóch flag Lechii. Tym razem wyjazd był o wiele bardziej niepozorny i ponury.

Na północ Polski udaliśmy się autami, a miejsce zbiórki wyznaczyliśmy na autostradzie A1. Tam z problemami próbowała przejąć nas milicja, co skończyło się kilkoma grubszymi manewrami na trasie. W końcu jednak dotarliśmy pod stadion i dość sprawnie weszliśmy na sektor w liczbie 612 osób plus delegacja gdyńskiej Arki. Na meczu prowadziliśmy w miarę dobry jak na panujące warunki doping, a prawdziwym hitem wyjazdu stało się odkurzenie W Grodzie Przemysława, które zrobiło furorę i było przez nas śpiewane bardzo długo i głośno. Mały sektor na stadionie Lechii oflagowaliśmy płótnem „Fanatycy” i flagami grup oraz FC.

Lechia Gdańsk - Lech Poznań, 25.10 (1)

Niestety nie nasza obecność i aktywność wokalna na sektorze tego dnia okazała się najważniejsza. Poza boiskową rywalizacją naszej drużyny z Lechią doszło do rywalizacji w innej dyscyplinie sportu poza stadionem. Po 6,5 minutach zaciętej walki po 70 osób, zwycięscy okazali się gdańszczanie, co oznaczało pierwszą naszą porażkę na ubitej ziemi w historii.

Lechia Gdańsk - Lech Poznań, 25.10 (2)

Wieść dotarła oczywiście na stadion i miejscowi w okrzykach głośno dawali upust swojej radości. Nam pozostało odpowiedzieć zachętą do rychłego rewanżu.

Mecz przebiegł i zakończył się bez większych historii, po dłuższym oczekiwaniu mogliśmy wrócić do aut i bez konkretniejszych przygód wróciliśmy do Poznania.