AC Fiorentina Florencja – Lech Poznań, 22.10.2015

Za nami wreszcie normalny europejski wyjazd. Cudowna Florencja zapewniła nam jednak wrażenia tylko natury turystycznej.

Po niecodziennym wyjeździe do Bazylei, gdzie zawitaliśmy jedynie w 115 osób, a tak niska frekwencja była głównie z powodu haraczu nałożonego przez UEFA, wszyscy czekaliśmy z niecierpliwością na trzecią w historii wyprawę kibiców Kolejorza do Włoch. Ta zapowiadała się niezwykle atrakcyjnie, mimo że miejscowa ekipa, podobnie jak cała włoska scena jest raczej w rozkładzie i zapaści. Wyjazd wydawał się szczególny także ze względu na cudowny klimat i urok stolicy Toskanii. Niestety tylko ten, turystyczny aspekt, okazał się jedyną atrakcją wyjazdu. Podczas całej wyprawy i naszej obecności we Florencji nie uświadczyliśmy absolutnie żadnego śladu kibicowskiej aktywności miejscowych. Miasto, jak to często na naszych europejskich wojażach bywało, należało do nas. Od hoteli przez knajpy, aż po ulice wszędzie widać było nasze barwy i znajome twarze. Podobnie było w Mediolanie, Rzymie, Pizie i Bolonii, gdzie na tamtejsze lotniska przybywały samolotami kolejne grupy wyjazdowiczów. Wszędzie tam zaznaczyliśmy w ten lub inny sposób swoją obecność, w Rzymie upiększone zostały na przykład okolice Stadio Olimpico.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (20)

W końcu w czwartek wszyscy spotkaliśmy się we Florencji. Piękna, słoneczna pogoda, wspaniałe, klimatyczne uliczki i dobrze znane twarze wyjazdowiczów – czego chcieć więcej? Przedmeczowa zbiórka odbyła się na Piazza della Signoria, pełnym tak jak reszta Florencji cudownych zabytków. O 16:30 w sferze sacrum przyszedł jednak czas na małe profanum, bo rozpoczęliśmy swój pochód w kierunku podstawionych nad rzeką autobusów. Oczywiście przechadzkę wąskimi uliczkami i wśród jak zawsze zaaferowanych tubylców umilaliśmy sobie śpiewem, poleciała wizytówka, angielskie i Jesteśmy zawsze tam. Nie zabrakło też pirotechniki w postaci rac. Wszystkiemu przyglądały się miejscowe psy, z którymi jednak żadnych przebojów nie odnotowano, bo raczej trzymali się na dystans. Po zapakowaniu się w autobusy przejechaliśmy na drugi koniec miasta gdzie mieści się Stadio Artemio Franchi. Tam mieliśmy swój parking i tam znajdowały się bramki kontrolne. Po ich pokonaniu czekała nas jeszcze kilkuset metrowa droga do kołowrotków.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (6)

Na wspomnianych bramkach miała miejsce bardzo wnikliwa kontrola. Niestety mimo negocjacji nie wpuszczono megafonów, bębnów, pałek, a także flag na wędkach. Poza tym czekało nas jeszcze wyjątkowo drobiazgowe trzepanie przez włoskich tajniaków i czepianie się wszystkiego. Po przebyciu tych wszystkich zasieków mogliśmy w końcu wejść na sektor. Ten znajduje się bardzo daleko od boiska, otoczony pleksi i płotami, często podwójnymi. Jedynym plusem sektora jest jego nachylenie. Powiesiliśmy sześć swoich flag: „Fanatycy”, „Poznań” ze zmienionym godłem na to z 1919 roku, „Veni Vidi Vici”, „UL ’01”, „e-Lech ’02”, czarną „Lech Poznań” oraz jedno płótno Arki Gdynia. Arkowcy wsparli nas w liczbie około 40 osób. Poza tym na sektorze było z nami kilku fanów Łódzkiego Klubu Sportowego. W sumie było nas na sektorze 636.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (2)

Mimo wspomnianych utrudnień udaje nam się prowadzić przyzwoity, a momentami bardzo głośny doping. Po wizytówce, Jesteśmy zawsze tam i angielskim, próbowaliśmy nasze dłuższe przyśpiewki. Staraliśmy się też zdopingować kopaczy do podjęcia jakiejkolwiek walki, a w zasadzie to obudzić ich, chociaż w związku z ich koszmarną postawą od początku sezonu nasze nastawienie było do nich raczej szydercze i zdystansowane. Tym bardziej przecieraliśmy oczy ze zdumienia jak zdobyli dwie całkiem niezłe bramki i mimo fuksa wygrali z liderem Serie A. Gole oczywiście wzmocniły nasz doping, który w pewnym momencie,  przy słabej postawie wokalnej miejscowych niósł się po całym stadionie. Dominowały przyśpiewki zagrzewające do walki: Braga, Do boju Kolejorz i Walczyć, Kolejorz, walczyć!

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (3)

Tak jak zostało wspomniane miejscowi zaprezentowali się słabiutko, wywiesili jak to na Włochów przystało bardzo dużą ilość flag, w większości małych, machali także flagą na wędce, a śpiewali melodyjnie ale bardzo cicho. Mieli praktycznie tylko jeden konkretniejszy zryw. Zgromadziło się ich także niewielu, bo 14293, co jest frekwencja o wiele niższą niż na meczach Serie A nawet z mało atrakcyjnymi rywalami. Po meczu na mieście również nie byli w ogóle widzialni.

Po meczu nadal nie dowierzając cieszymy się, ale powstrzymujmy zarazem od wielkiego fetowania piłkarzy i zagrzewamy ich do dalszej walki w celu rehabilitacji i naprawienia swojego bilansu hańby. Mobilizujemy ich także szczególnie na niedzielny mecz z Legią w Warszawie.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (1)

Później stadion opustoszał, a my byliśmy trzymani na nim jeszcze około 40 minut. Potem znów autobusami przewieziono nas na główny dworzec kolejowy we Florencji i tam każdy rozszedł się w swoją stronę.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (15)

Grupka, z którą podróżował piszący te relację została we Florencji do sobotniego poranka. Po wysiadce z autobusów poszliśmy coś zjeść i potem spotykając kolejne grupki naszych udaliśmy się w około 10 osób na , który jest najlepszym punktem widokowym na Florencję i znajduje się po drugiej stronie rzeki Fiume Arno. Tam spotkaliśmy kolejne grupki od nas, które również podziwiały wspaniałą, nocną panoramę miasta z Santa Maria del Fiore – imponujących rozmiarów katedrą – na czele.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (8)

Potem zeszliśmy z powrotem do centrum na nocleg, a w piątek cały dzień, ponownie w cudownym słońcu eksplorowaliśmy inne zakątki miasta. Po całodziennym zwiedzaniu i kolejnej nocy w sobotę udaliśmy się do Mediolanu, skąd mieliśmy samolot do Polski.

LE Fiorentina - Lech, 22.10 2015 (10)

Wyjazd należał więc raczej do tych z gatunku atrakcyjnych turystycznie, wspaniale było wyrwać się na chwilę z szarej codzienności do słonecznej Italii podążając za swoim ukochanym klubem.

***

Tymczasem nie zwalniamy tempa, już jutro wyprawa do Warszawy, a w środę inwazja na Lubin. Zapisy rozpoczęły się dzisiaj, komplet autokar+bilet kosztuje 50 złotych więc nie ma co się zastanawiać – wszyscy do TIFO!