Górnik Zabrze – Lech Poznań, 4.11.2017

Mimo zakazu wyjazdowego i wielu przeszkód, w bardzo dobrej liczbie zawitaliśmy w Zabrzu.

Po meczach domowych z Koroną i Legią otrzymaliśmy karę zakazu wyjazdowego, łącznie na 6 spotkań, czyli do końca roku 2017. Mimo to po raz kolejny (wcześniej na zakazie byliśmy w Płocku i Szczecinie) udało się postawić na swoim i pojechać w Polskę za Kolejorzem.

Do Zabrze miały nas przewieźć dwa pociągi specjalne, niestety na kilka dni przed meczem zostały one zablokowane przez milicję. Koniec końców, niemal na dzień przed wyjazdem, udało się zorganizować autokary, które pomieściły wszystkich chętnych na wyjazd. Było to oczywiście dobrą wiadomością, ale każdy żałował, że nie udało się jednak jechać pociągiem specjalnym, który jak wiadomo jest tym, co wyjazdowicze lubią najbardziej.

Spod stadionu ruszyliśmy w sporej kolumnie, która na trasie rozdzieliła się na dwie części – tak aby zabrać wiarę z naszych landów. W końcu na około godzinę przed meczem wszyscy znaleźli się pod stadionem Górnika. Tam panował mały chaos, jeden z autokarów miał problem z wjazdem na parking, ponadto tereny przy stadionie od strony sektora gości i starej trybuny głównej, która nadal stoi tak jak stała dawniej są słabo oświetlone i niezagospodarowane, porozdzielane chaotycznie płotami, a nawierzchnia to często błoto. Mimo to wejście na mecz przebiegało raczej sprawnie w kontekście naszej liczby, jednak często gamonie z ochrony czepiali się elementów garderoby, a także byli wyjątkowo upierdliwi na czele z pododdziałem przebranym w mundury jak antyterroryści lub żołnierze walczący w Afganistanie. Finalnie zdecydowana większość z nas weszła na sektor przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

W sumie stawiliśmy się w Zabrzu w sile 1430 osób i zajęliśmy miejsca na górnym poziomie sektora gości. Na dole zasiedli… kibice Górnika. Doping rozpoczęliśmy w 27. minucie spotkania solidaryzując się z Torcidą.

Ta upamiętniła brakiem dopingu przez 27 pierwszych minut meczu swojego kolegę, 27-letniego Dariusza Pastora, wiernego fanatyka Górnika, który zginął kilka dni temu z rąk kibiców Ruchu Chorzów.

Nie zabrakło też oficjalnej minuty ciszy przed meczem, a także krzyża z rac na sektorze Torcidy, w którym cały mecz wisiały tylko 2 transparenty i dwie flagi.

My swój sektor z kolei przyozdobiliśmy 12 flagami: „Kolejorz”, „Fanatycy”, „Forever Lech”, „Poznaniacy”, „YF ’98”, „UL ’01”, „e-Lech ’02”, „Pyrusy”, a także fanklubów z Gostynia, Leszna, Ostrowa Wielkopolskiego i Koła. Wisiały także 2 portrety – śp. Damiana Dardasa i śp. Grzegorza Bielawca.

Wywiesiliśmy także transparent o treści „Miki PDW”:

W 28. minucie rozpoczęliśmy doping, którego rytm wybijały tym razem aż 3 bębny. Nasz śpiew był całkiem dobry, szczególnie patrząc na wynik, który mocno rozkręcał werbalne wsparcie miejscowych kibiców dla swojej, świetnie grającej w tym sezonie drużyny. Nasza za to ciągle nie przekonuje i niestety nie trzyma równego poziomu, tym bardziej tak wysokiego jak my.

W naszym repertuarze nie zabrakło oczywiście podziękowań dla Torcidy, antypozdrowień dla milicji, a także bluzgów na Ruch Chorzów.

Po meczu, wychodzimy z sektora i ze stadionu niemal od razu i w miarę szybko opuszczamy Zabrze. Droga powrotna poszła sprawniej niż w pierwszą stronę i bez przygód stawiamy się nad ranem w Poznaniu.

***

Nasza październikowa rozłąka z meczami Kolejorza trwała 26 dni. Z wyjazdami jeszcze dłużej, bo aż 42 dni! Teraz czeka nas powtórka z „rozrywki” – najpierw przerwa na kadrę, potem zakaz na wyjazd do Nowego Sącza Niecieczy na mecz z Sandecją. Na Bułgarską wracamy dopiero meczem z Petrochemią Płock 26 listopada. Jednak nie musi być to okres całkowitej kibicowskiej posuchy. 11 listopada odbędzie się w Warszawie kolejny Marsz Niepodległości. Tradycyjnie jedziemy tam jako kibole Kolejorza. Zbiórka o 14:00 na schodach Sali Kongresowej, więcej info w temacie na forum. Dzień później w Poznaniu odbędą się bokserskie zmagania pod szyldem „Bitwy o Poznań”. Rywalizacja na ringach od rana, zaś o 17:30 Wartę Śrem u siebie podejmuje Drużyna Wiary Lecha.